Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.


BAJKA O LEKARZU


Był na świecie raz pewien lekarz, który za cel swego życia postawił sobie bezinteresownie pomagać ludzkości. Czynił to cicho bez rozgłaszania i to w ten sposób, że każdemu pacjentowi mówił: ja jestem lekarzem dla ideji, a nie dla zarobku, sprawia mi wielką radość, gdy pomagam bliźniemu, ocieram łzę niedoli, wnoszę radość w zamian za smutek. Zawsze był gotów w dzień i w nocy na każde zawołanie chorych, nie szczędził zdrowia, by tylko być ciągle na usługi innych. Nieraz zanosił biednym posiłek, lekarstwa, nie rzadko dyskretnie zostawiał datek pieniężny, umieszczał chorych w przytułkach, siedział przy cierpiących nocami, pielęgnował nieuleczalnych i pocieszał zgnębionych. I jakież były jego losy?
Otóż najpierw rzucono się do owego lekarza po porady. Ale, że z dobroci serca zapisywał chorym leki zwykłe i tanie, rychło poczęto o nim mówić, że nic nie umie i leczy jak stara baba. Koledzy zarzucili mu znowu, że dąży w ten sposób specialną reklamą do rozgłosu. Wielu udawało rozmyślnie chorych, by wyłudzać od owego filantropa datki, nadużywano go w celu wystawiania świadectw, wyrabiania wsparć i robiono z niego narzędzie wyzyskiwania innych. Kradziono mu nieraz z poczekalni książki, obrazy i sprzęty, a w końcu szydzono z niego i poczęto wprost żądać od niego posług i usług przy