chorych. Lekarz ów zgorzkniały i rozczarowany nagle raz sie zmienił i przeniósł do innego miasta.
Wynajął specjalny apartament, wyznaczył za wizyty u siebie niebywale wysokie honorarjum, przyjmował chorych podług humoru i swego grymasu, niejednokrotnie wyrzucał pacjentów za drzwi, nikomu nic nie robił za darmo! I jakież były dalsze jego losy?
Oto wkrótce osiągnął ogromny rozgłos i praktykę. Ludzie na klęczkach błagali go o poradę. Biedni zbierali ostatni grosz, by jednak móc się leczyć u niego, a każdy zwał go zbawcą, dobroczyńcą ludzkości, dziękował mu w gazetach, sławił jego dobroć, serce i wiedzę, radził go innym, pokazywał jako wzór lekarza-filantropa.
I lekarz ów rychło dorobił się ogromnej fortuny. Wszyscy otaczali go czcią i szacunkiem, został członkiem wielu towarzystw. Obdarzano go godnościami i tytułami i zdawało się, że człowiekowi temu nic chyba do szczęścia już nie brakuje.
Aż nagle... ku zdziwieniu wszystkich odebrał sobie życie! Zostawił testament, a treść jego brzmiała:
Ja niżej podpisany, zdrów na umyśle, odbieram sobie rozmyślnie życie... majątek mój cały ofiarowuję na cele dobroczynne (tu następowało wymienienie pojedynczych fundacji)...
Odbieram sobie życie dlatego, że przekonałem się, że gdy kto ma serce, to mu je zaraz wyrwą z piersi, natomiast kto jest nieszczęśliwy, ten pójdzie właśnie do tego, kto tego serca nie posiada.
Dwoma okresami życia dałem na to dowody.
Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.