wiązek, a zresztą on biedny teraz i chory, dał w ofierze na ołtarzu ojczyzny wszystko, co miał w sobie, krwią swoją odkupił wszystko, a zapałem ideji postawił siebie w rzędzie bohaterów. A że jest, czy był twoim wrogiem, to tembardziej musisz go ratować! I ze zdwojoną energją przystąpił do operacji, czuł, że wykonuje zabieg, o którym dawniej i marzyć by nie śmiał, był siebie pewny i wiedział, że rannego uratuje, bo uratować musi.
Po operacji przeniesiono oficera na salę i w pewien czas Lenarski, uporawszy się z rannymi, przyszedł do niego i z radością zauważył, że chory śpi spokojnie, puls ma znakomity i miewa się wcale dobrze.
Było już całkiem jasno, gdy Lenarski znowu odwiedził operowanego. Wziął go za puls i chory obudził się i spojrzał na lekarza.
Zwykle, gdy chcemy sobie coś przypomnieć, mrużymy oczy, a ranny zamiast tego rozszerzył je ogromnie i patrzył, jakby w przerażeniu. Poznał widać swego wroga... lecz Lenarski uśmiechnął się życzliwie i rzekł łagodnym głosem: niech pan, panie poruczniku, będzie spokojny, już po operacji, jest pan na najlepszej drodze do wyzdrowienia. Operacja udała się znakomicie. Chory zamknął oczy i szepnął tylko: dziękuję.
W dwa dni później odesłano rannych dalej poza front i Lenarski w nawale pracy niemal zapomniał o tem zdarzeniu.
W kilka miesięcy potem przeniesiono go do szpitala zapasowego w Krakowie i tu nagle na sali ozdrowieńców zobaczył znowu Janeckiego.
Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.