Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

znosiłem podobnych mi „wiecznie młodych“, bo razili mnie oni podobnie, jak razi nas nasza karykatura. Uciekałem zwłaszcza przed „wiecznie młodemi kobietami“, bo te po prostu wstręt we mnie budziły! Bo niech będzie co chce, mężczyzna starszy, ale dobrze zakonserwowany, wygląda prędzej na młodego, jak kobieta, nawet piękna i zgrabna, ale stara. Nie mogę sobie wyobrazić w niej zapału, ognia i ideałów młodzieńczych, które świeciły mi na mej drodze aż do niedawna. Wyrobiłem sobie bowiem taki jakiś hart ducha, że przestałem wogóle myśleć o tem, że mogę być niedługo zgrzybiałym starcem. Bo cóż, prócz fizycznej zgrzybiałości, cechuje starca? Oto brak zapału i ideałów młodzieńczych, obojętność na wiele rzeczy, które dla młodych są pożądane, pewien skeptycyzm życiowy i nieufność do młodszej generacji, a wreszcie i co najgorsze, fatalne, starcze przyzwyczajenia, zwłaszcza w domu. A ja tego zupełnie nie miałem. Bawiło mnie do poza wczoraj wszystko tak samo, jak bawiło mnie przed trzydziestu laty, w życiu byłem zawsze optymistą i idealistą, a przyzwyczajeń starczych na szczęście żadnych nie mam, bo zawsze brzydziłem się szablonu, boć ten stoi na wojowniczej stopie z młodością.
Przypatrz się doktorze zresztą na moje mieszkanie. Pewien Anglik powiedział raz, że zobaczywszy mieszkanie, potrafi odrazu ocenić człowieka.
I to fakt prawdziwy; inaczej wygląda pokój studenta, inaczej młodzieńca, inaczej dorosłego mężczyzny, inaczej gabinet kawalera, a żonatego, a inaczej starca, choćby nawet mieli to samo zajęcie i żyli na