Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.


W NARKOZIE
(WŁASNE SPOSTRZEŻENIA)


Położono mnie na stole operacyjnym; kolega operator głosem pewnym, lecz spokojnym, zadecydował: proszę zaczynać narkozę!
Poczułem, że od tej chwili przestaję być zupełnie jednostką indywidualną, a raczej lekarze przestają się ze mną już liczyć, bo stoją uzbrojeni w swoje błyszczące instrumenta wobec wroga bardzo groźnego, t. j. choroby, z którą walczyć muszą z całym napięciem swoich sił i swoich wiadomości.
Ktoś położył mi maskę na twarz i polecił liczyć od 1 – 100. Poczułem zaraz zapach chloroformu pomięszanego z eterem i duszność. Liczyłem mechanicznie i przytem starałem się ruchami głowy uchylić trochę twarz z pod maski, ale narkotyzujący zapobiegał temu. Spostrzegłem, że doliczyłem już do 30 ale dalsze logiczne rachowanie sprawiało mi trudność. Zacząłem tedy słuchać: „proszę kompres“, mówił jeden głos — jedwab — powiedział ktoś drugi. Wtem zdało mi się, że widzę przez maskę salę operacyjną. Białe jej ściany zaczęły mi się wydawać coraz to bielszemi, a sufit zaczął się podnosić w górę. I znalazłem się w olbrzymiej, jakby z lodu zrobionej sali bez początku i końca. Gdzie spojrzałem, widziałem unoszące się koło mnie cudne postacie, wszystkie jakoś mile i radośnie uśmiechnięte. Z dala dochodziły