Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

weszła mi na kolana, objęła za szyję i cicho skomląc, błagała mnie o pomoc. Byłbym z chęcią ją ratował, ale nie było na to środka. Nagle głęboko westchnęła, zwiesiła główkę i zdechła.
Zapomniałem już nieomal o niej — minęło trzy miesiące i stosownie do życzenia mego przyjaciela otwarłem jego biurko i zabrałem papiery do siebie. Wieczorem zacząłam je przeglądać i odrazu rzucił mi się w oczy tytuł: Sztuczne zapłodnienie małpy — nasieniem człowieka. Zdrętwiałem, bo coś jakby jakieś przeczucie targnęło mną całym wtedy. Zacząłem gorączkowo czytać. Przyjaciel mój omawiał najpierw historycznie różne doświadczenia nad sztucznem zapładnianiem i wreszcie zadawał sobie pytanie, dlaczegoby nie można małpy sztucznie zapłodnić nasieniem człowieka?
Dotąd nie udało się nikomu, bo po pierwsze nikt nie miał odwagi robić prób takich na dużą skalę, a po wtóre nie wykryto jeszcze co stoi temu na przeszkodzie. Przyjaciel mój zaś przypuszczał, że chodzi tu o odporność, którą jednak dałoby się zwalczyć przez systematyczne wstrzykiwanie małpie wyciągów organów płciowych człowieka. Zaczął robić też na małpie te eksperymenta i był ciągle najlepszej myśli. Tutaj brakowało kilkanaście kartek rękopisu, poczem znowu wyczytałem: a więc eksperyment się udał mała małpeczka jest najlepszym dowodem. Zawróciło mi się w głowie, poczułem się dziwnie słaby i straszny obraz stanął mi przed oczami. Tak, nie ulegało wątpliwości, że moja małpka była na pół człowiekiem, teraz rozumiałem dopiero dobrze wiele