Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

duchowy. Czuję się obecnie zdolnym do tylu wielkich rzeczy, o wykonaniu których przed chwilą jeszcze wątpiłem — a teraz jakże łatwo mi myśleć, kojarzyć wyobrażenia i przypominać sobie!
Cóż z tego, że to sztuczne podniecenie! Czyż bez podniecenia zdolnym jest człowiek dokonać czegokolwiek niezwykłego? Och to tylko złudzenie! Zostanie on na zimno tem, czem każdy jest, to jest najwyżej pożytecznym członkiem społeczeństwa — a tu przed nami wysokie niebotyczne góry, jakże wznieść się w normalnych warunkach codziennego życia po nad nie — kiedy troski codzienne ciążą nam i przyciągają przemocą ku ziemi!
Trzeba też umieć zerwać ten łącznik, potrafić choć chwilowo zdematerjalizować się, bez względu jakim środkiem, a osiągnie się stan, który natchnieniem niektórzy zowią.
Jedni osiągają go przez ascetyzm, drudzy przez skupianie się w sobie, inni przez samotność, inni przez alkohol — ja osiągam go przez moją morfinę.
I cóż mnie obchodzi, że ludzie twierdzą, że jestem nałogowcem, cóż mnie obchodzi ich politowanie, ja gardzę niem i niemi, bo czuję, że staję się przez morfinę stokroć większym i wyższym od nich, widzę to, czego oni w swych mózgach i za sto lat nie pojmą, czuję taki bezmiar świata, że wobec niego ten ich trzeźwy sąd i mrówcza praca wydaje mi się nędzną, lichą i podłą życia karykaturą!
Lecz na to mówi mój lekarz: człowieku, niszczysz swe zdrowie, a umysł twój przez morfinę tępieje coraz więcej! Ha — ha — ha, więc cóż wart ten