Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

mi do ucha: kolego, będzie ciekawa dyskusja — słuchajcie!
A jakiż lekarz, podług Pani zdania, budzi w niej zaufanie?
Pani Ida oparła się wygodnie i malowniczo w fotelu i westchnąwszy, rzekła: Panie doktorze, ja mam zaufanie tylko do takiego lekarza, który potrafi zawsze trafić do danego mego usposobienia.
Wielkie słowo — pani Ido — krzyknął niemal Bruchnalski, przerwała mu jednak zaraz pani Marja, wesoła i sympatyczna kobietka.
A ja znowu mam zaufanie tylko do takiego lekarza, który mi imponuje, suggestjonuje i który każe mi mieć takie usposobienie, jakie uważa w danej chwili za najstosowniejsze.
Racja — krzyknął Bruchnalski.
A ja znów, wtrąciła pani Zofja, mam zaufanie tylko do lekarzy starszych, spokojnych, bo wierzę, że tylko oni mają doświadczenie z praktyki.
Bruchnalski przytakiwał: zupełnie słuszne zapatrywanie.
Lecz pani Stefanja zaraz zaoponowała: a ja znowu sądzę, że właśnie tylko młody lekarz, pełen zapału i energji, może wzbudzić zaufanie, wolny on jest od szablonu, poświęca się pacjentowi całą duszą, kształci się ciągle i idzie z postępem wiedzy.
I to słuszne — szepnął Bruchnalski.
Na to zerwał się z krzesła, mecenas Krzywoski i niemal krzyknął: ależ moi Państwo, albo rozmawiamy logicznie, albo nie, panie co chwila wygłaszają djametralnie różne zdania, a doktór Bruchnal-