Strona:Adolf Pawiński - Portugalia.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

Wszystko biegnie we wskazanym kierunku Uczeni z różnych końców świata, poeci, literaci, dziennikarze — wszystko to razem tłoczy się ku wyjściu. Istne stado Panurga — rzekłem pocichu; alem przytłumił niebawem w sobie obraz, który mi Rabelais’ego opowieść nasunęła, kiedym się sam ujrzał wśród fali bezwiednie płynącéj.
— Pytaj pan co robić, dokąd się udać — rzekłem do towarzysza podróży, który dnia poprzedniego, jeszcze na ziemi hiszpańskiéj, zapewniał nas, że po kilku miesiącach pilnéj pracy nabył wprawy w płynne mówienie po portugalsku.
Ale niestety, pytania zadawane uprzejmie służbie kolejowéj zostawały bez skutku, albo wywoływały objaśnienia, których nasz znawca portugalskiego języka zrozumiéć nie potrafił. Miała się z nim zapewne rzecz jak z owym pływakiem, który na lądzie wykonywał zręcznie wszelkie ruchy, potrzebne do utrzymania równowagi w wodzie, ale tonął natychmiast w nurtach rzéki, kiedy wśród mokrego żywiołu miał dać dowody sztuki pływania
— Uczyłem się — dodał dla usprawiedliwienia swych kłopotów nasz lingwista — uczyłem się według metody Ollendorfa, najdokładniéj. Nie rozumiem więc, dlaczego zapytani nie chcą mi odpowiadać.
— Nie było to zapewne ostatnie uczonego Ollendorfa wydanie — rzekłem na uspokojenie za-