trangeiros. Najwięcéj nam się podobało słowo „o congressista,” na oznaczenie członka kongresu. Powszechnie spotykamy je w tutejszych dziennikach portugalskich.
W biurze komitetu kongresowego, w gmachu lizbońskiéj akademii nauk, na zewnątrz bardzo niepozornym, było rojno, tłumno i gwarno. Prawie ze wszystkich krajów zjechali się członkowie jednocześnie i jednocześnie niemal przybyli, aby swéj obecności osobistéj dać dowody. Spotykali się tu dawni znajomi, wyciągali ku sobie przyjazne dłonie ci, co się na poprzednich już kongresach do siebie zbliżyli, a poznawali się wzajem ci, którzy się przedtém nie znali. Gościnne podwoje otwiérali uczeni Portugalczycy, witając serdecznie każdego, kto się zbliżał do stolu, aby zanotować swe przybycie i swoje miejsce zamieszkania w Lizbonie. Możeby rzucić należało okiem na to różnorodne grono, na tych przedstawicieli nauki, na tych gości, którzy z dalekich stron przybyli, na kapłanów i arcykapłanów wiedzy archeologicznéj, obok niekapłanów i braciszków. Możeby cóś o tém powiedziéć należało, jak Francya wyciągała rękę ku Niemcom, jak Niemcy z Włochami się bratali, jak Anglia, Węgry, Hiszpania spotykały się wspólnie nad brzegami Tagu. Ale uczynimy to późniéj. Nateraz grzeczność wymaga poznać się z gospodarzami domu. Im przeto piérwszeństwo oddać należy.
Strona:Adolf Pawiński - Portugalia.djvu/24
Ta strona została skorygowana.