pracy zbogacił do tego stopnia muzeum archeologiczne w gmachu akademii nauk, że ono niemal samo przez się stanowi zbiór całkowity. Prócz téj zdobyczy, świéżo uczynionéj, tylko niewiele tam poprzednio znajdowało się, to chyba, co tu i owdzie zgromadził Ribeiro wciągu swych poszukiwań geologicznych.
Przebiegamy śpiesznie długą salę, gdzie mieszczą się we wzorowym porządku ustawione łupy naukowe, zdobyte przed rokiem lub dwoma laty w pieczarach Portugalii. Widzimy bogactwo przedmiotów niezmierzone: stosy kości zwierząt, obok wyrobów ręki ludzkiéj. Widzimy z epoki kamiennéj nieprzeliczone mnóstwo najpiękniejszych narzędzi. Wszystko zdumiéwające świadectwa pracy ludzkiéj w téj dalekiéj, zamierzchłéj dobie przeddziejowego istnienia. Nie naruszajmy jednak porządku. Wrócimy jeszcze do tych zbiorów, kiedy je nam odsłonią rozprawy naukowe, które się niebawem wszcząć mają. Wprzód jednak musi być zagajonym kongres, muszą się utworzyć biura, sekcye, porządek obrad winien być ustanowionym. W poniedziałek, nazajutrz po naszéj bytności w sekretaryacie, nastąpiło zagajenie uroczyste.
Czy téj świątecznéj chwili, téj ceremonialnéj godzinie, która tylko na przygotowawczych upłynęła pracach, żadnego nie mam poświęcić słowa w tym opisie? Mamże pominąć wstępny niejako
Strona:Adolf Pawiński - Portugalia.djvu/27
Ta strona została skorygowana.