Strona:Adolf Pawiński - Portugalia.djvu/86

Ta strona została przepisana.

Kto nie czytał opisów, kto nie widział owych podziemnych pałaców na Szlązku, w hercyńskich górach: Bilmannshöhle, owych stalaktytowych zamków pod ziemią ukrytych w wielu krajach Europy?
Bo te pieczary, te jaskinie odegrały w dziejach ludzkości bardzo ważną rolę. Natura sama stworzyła dla pierwotnego człowieka te wspaniałe kryształowe pałace, te wielkie, ponure świątynie, te rozleglł, ciemne grobowiska.
Bo czyż nie godzi się nazwać pałacem owych podziemnych labiryntów, które ciągną się w nieskończoność we wnętrzu ziemi? To w prawo, to w lewo, to wyżéj, to niżéj idą sala za salą, komnaty szérokie lub wązkie krużganki. A choć tam brak światła słonecznego, szczególniéj w głębinach, jednak co za przepych w ornamentyce, gdy te ściany, te stropy, oświécone łuczywem, ukażą się w całym blasku przed okiem zdumionego wędrowca! Stalaktyty kryształowe, jak orły szérokoskrzydłe, spuszczają się ku ziemi, jak kolumny biegną ku szczytowi, a stalagmity od podstawy, jakby z posadzki wyrastają, niby fantastyczne postacie ludzi i zwierząt, niby różnokształtne drzewa.
A gdzieindziéj znów wielka przestrzeń podziemna, „dokąd promień słońca nie dosięga,” jakże się przydała na miejsce tajemnicze do sprawowania bądź ofiar religijnych, bądź obrzędów pogań-