Strona:Adolf Pawiński - Portugalia.djvu/87

Ta strona została przepisana.

skich! Głuche ścian milczenie harmonizowało ściśle z ponurym zmrokiem nocy.
Jakżeż to było wygodnie w pieczarach wązkich a niedostępnych składać na wieczny odpoczynek zwłoki zmarłych! Jakżeż niemniéj było wygodnie w téj twierdzy, zbudowanéj przez naturę, szukać schronienia wczasie słoty lub zimna, wczasie prześladowań zwierząt czy ludzi! W rozmaitym téż celu korzystali ludzie pierwotni z tych podziemnych pałaców, które stworzyła przyroda. Jeśli łatwo sobie skréślić w wyobraźni owe rozległe chodniki i labirynty we wnętrzu ziemi utworzone, trudniéj nierównie objaśnić ich po wstanie, ich dzieje dość zagadkowe.
Wprawdzie sprawy téj nie roztrząsano na kongresie, więcby się zdawać mogło, że o niéj tu wzmiankować niéma żadnéj potrzeby. Ale żeby jasno i zrozumiale przedstawić to, co w jaskiniach znalezioném zostało, żeby ocenić należycie wiarogodność świadectw, jakie spotyka nauka w rozpadlinach skał, w podziemnych chodnikach, trzeba umiéć sobie zdać sprawę z warunków, wśród których wogóle powstają te wydrążenia i co w sobie zawierają.
Jaskinie i pieczary, większe lab mniejsze, potworzyły się głównie w skałach wapiennych, należących bądź do formacyj dawniejszych, bądź do drugo lub trzeciorzędowych. Różnym przyczynom przypisuje nauka powstanie tych szczelin,