Strona:Agaton Giller - Krzyż w Kościeliskiej dolinie.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

Od krzyża zawróciliśmy do Zakopanego. Dopóki szliśmy Kościeliską doliną, pogoda była, chociaż słońce schowało się za chmurą, lecz gdyśmy wyszli za pierwszą jej bramę, aby pójść przez bór na prawo drogą pod Reglami, lunął deszcz powtórnie dnia tego i już nas nieopuszczał aż do Kuźnic w Zakopanem.
Do Kuźnic przyszliśmy o zmroku aż do nitki przemoczeni. Kilkunastu nas poszło do budynku, w którym topiono rudę żelazną, ażeby się przy wielkim piecu osuszyć i zarazem przyjrzeć strasznemu widokowi płomieni i roztopionego żelaza, Pol zaś ze starszyzną schronił się we dworze. Homolacze, bo wtedy jeszcze do nich Zakopane należało, przyjęli nas gościnnie, zapraszając całe towarzystwo na kolacyę do dworu.
Po noclegu w karczmie, zwiedziliśmy nazajutrz źródło Białego Dunajca i poszliśmy w gorę do Gąsienicowych stawów. Lecz wrażenia z dalszej podróży po Tatrach i Pieninach już nie należą do tego opisu.
W Szczawnicy rozstałem się z W. Polem i z towarzyszami. Oni wrócili do Krakowa, ja zaś puściłem się piechotą traktem podkarpackim przez Nowy-Sącz, Jasło, Krosno, Sanok i Sambor do Lwowa, ztamtąd zaś do Pieniak w Złoczowskiem, gdzie byłem oczekiwany w szanownym domu pani Klementyny Miączyńskiej jako nauczyciel jej syna.
Przez myśl mi nawet wtedy nie przeszło, że wzniesienie krzyża w Kościeliskiej dolinie i poświęcenie go pieśniami, stanie się przedmiotem policyjnego i sądowego dochodzenia. Kogo nie pytano, kogo nie badano w tej sprawie? Ja sam w pięć miesięcy potem byłem zapytywany we Lwowie urzędownie przez komisarza policyjnego p. Brynkowskiego: czy byłem w Kościeliskiej dolinie i należałem do tych, co krzyż stawiali i śpiewali psalm Dawida i pieśń na cześć polskiej ziemi? Takie to były czasy! Badania dokończono w cytadeli warszawskiej. W rok zaś po niem, byłem zmuszony odbyć także piechotą ośmnaście miesięcy trwającą podróż z Warszawy do syberyjskiej Dauryi, przezwanej Nerczyńskim krajem.
Gdy już przybyłem na miejsce, patrząc w Szyłce na bystrą i szeroką rzekę tejże nazwy i na malowniczo wzniesione nad nią góry, przystrojone lasem modrzewiowym, przypomniał się mi krzyż w Kościeliskiej dolinie i w tęskncm lecz w pełnem zaufania uczuciu zawołałem: I nic nad Boga!“

Zamek Rapperswylski 24 Kwietnia 1884 r.






Przypis uzupełniający.


Wytrwał ów krzyż do roku 1867., w którym to, gdy mu podstawa ugniła, runął. Następnego lata (r. 1868.) dałem wyrobić podobny krzyż z drzewa Maciejowi Sieczce, u którego wówczas mieszkałem. Napis na nim tenże wyrżnąłem sam i zawiózłszy go na miejsce przeznaczenia, umieściłem w tym również młyńskim kamieniu, w jakim tkwił krzyż pierwotny.
W kilkanaście lat potem przy jakichś rozgraniczeniach w dolinie Kościeliskiej, i to bez potrzeby zrzucono z kopca ów kamień młyński na ziemię, przyczem naturalnie krzyż nadwerężono tak, iż wnet zniszczał zupełnie. W r. 1882. już krzyża tu żadnego nie było.