Strona:Agnieszka Pilchowa - Kilka obrazków chorób umysłowych.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

szukać mieszkania.“ Na jednej ręce trzymała małe dziecię, a, drugą ręką zaczęła wymachiwać w koło siebie. Za chwilę zobaczyłam, jak duch matki całkiem przyłączony do ciała młodej kobiety, napawa serce córki troską, czy też mąż ma wszystko w porządku. Tak stało się pewnego dnia, że mąż, myśląc iż tuli do siebie swoją żonę, tulił ducha jej matki w ciele swej żony i życzenie matki spełniło się aż po jej t. zw. śmierci.
Córka, chcąc owładnąć swe ciało, nie miała już dostatecznej siły do przełamania tego, co pozostało w jej ciele, t. j. ciężkich flujdów namiętności swej matki. Długo walczyły obie ze sobą. Rezultatem tych walk było odwiezienie chorej do domu warjatów. Tam nie mógł już duch matki korzystać z ciała swej córki dla zaspokojenia swoich namiętności.
Za kilka miesięcy wypuszczono ją do domu niby zupełnie zdrową, lecz po kilkunastu tygodniach znów popadła w obłęd. Chora powtarzała często: „Nie, nie, nie chcę, nie chcę żyć; jak żyć, to żyć, a jak tak żyć, to umrzeć!“ Albo „Matko pamiętaj, że mam dzieci!“
Postanowiłam więc magnetycznie odciągnąć ducha matki od jej ciała, czyniłam to nie przy łożu chorej, lecz u siebie w domu. Przywołałam ducha matki przed siebie i przemawiałam mu w myślach, by opuścił ciało córki. Zdawało mi się, że to wszystko daremnie i już poczęłam rezygnować z dalszych prób. Znów odczułam w duszy boleść, bo będąc także matką dzieci, żal mi się zrobiło tych najmniejszych dzieci chorej. Rzuciłam się na kolana przed duchem zmarłej matki i prosiłam Boga, by posilił dobre duchy, by ją odprowadziły daleko z tego świata i pouczyły o innem życiu.
Najprzód zjawił się duch ciemny, który patrzał na mnie nienawistnemi oczyma, lecz znikł niebawem. W tej godzinie powróciły podobno chorej zdrowe zmysły. Spotkawszy ją pewnego dnia podała mi rękę, mówiąc: „Już jestem zdrową, wierzę, że tylko pani mnie wyleczyła.“ Odpowiedziałam: „Ja nie, to się stało z mocy Boga.“ Od tej chwili nie słyszałam, by chociaż na chwilę popadała w podobną chorobę.

IV.

Niscy duchowie przedstawiają sobie miłość w postaci namiętności, a zupełnie niscy, najniżsi, którzy nie myślą wcale o miłości, mordują swe ofiary, po użyciu zmysłowem. Często zdarza się, że w ten sposób bywają gwałcone dzieci, przez ludzi o takim niskim instynkcie, obleczonych jeszcze w ciało ludzkie, którzy po zgwałceniu mordują swe ofiary. Ci nie są lepszymi ani w Rzeszy Ducha.