Strona:Agnieszka Pilchowa - Kilka obrazków chorób umysłowych.djvu/21

Ta strona została skorygowana.

dlitwa płynęła mu z ducha urywanie. Postać zwijała się tymczasem dalej w boleści na ziemi. On rzekł do niej: „Idź i nie przychodź więcej, bo cię zabiję!“
Od tego czasu miał zupełny spokój. Co dwa lub trzy tygodnie odbywały się zupełnie spokojne polucje, nie budząc go z głębokiego snu. Ten wypadek popchnął go do medytacji o tajemniczem życiu, o życiu ducha. Postać, która ssała jego pranę życia, była jedną z tysiąca tysięcy duchów, czyniących to samo, a przybierających różne postacie. Niektórzy duchowie są tak sprytni, że wdzierają się do atmosfery myśli śpiącego, gdzie w sympatycznych drganiach objęta jest postać istoty, jakby odfotografowanej. którą śpiący kocha lub z nią sympatyzuje. Przyoblekają się w obraz ciała ukochanej, w jej ziemską sylwetkę, tworząc różne senne gry, spacery i uściski aż wyłudzą ciepłe flujdy nasienia, które stanowi prawie połowę ich pokarmu duchowego. Tak żyją, wywołując polucje u ludzi, lub pobudzając do nadmiernych stosunków pomiędzy niemi, do których przyczyniają się już oni myślą, bo są wciąż głodni. Nie u każdego udaje się im to tak łatwo, mianowicie u tych, którzy potrafią zapanować nad swoim ciałem, znają cośkolwiek nieczyste siły z zaświata i potrafią przetwarzać w sobie nadmiar sił cielesnych na zesilenie woli i ducha.

V.
Choroba czyli taniec św. Wita.

Przeróżne są wypadki choroby św. Wita. Jedni cierpią na nią w dzieciństwie, drudzy w starszych latach, a niektórzy całe życie. Wiele ludzi jest nawiedzionych tą chorobą, a bywa najczęściej wywołana przez duchów, którzy w ten sposób szukają schronienia w ludzkiem ciele, mając już swoje dawno rozpadłe. Oni rwą z niego pranę życia, gdyż jest im zimno w Rzeszy Ducha w otoczeniu swoich własnych zimnych myśli i starych grzechów, które przeniosły się za nimi w zaświat.
Niejeden, przysięgając wieczną zemstę, bywa gnany tem przekleństwem i jak wampir rwie pranę z tego ciała, komu zaprzysiągł zemstę, uderzając nim często gwałtownie o ziemię. Najwięcej zależy im na głowie, by ją tenże srogo stłukł i nie mógł zdrowo myśleć. Nie przychodzi regularnie. Ażeby nie zwracać na siebie uwagi, wraca wśród rozmaitych okoliczności, najczęściej podczas snu; napada także w dzień na ulicy lub w mieszkaniu. Najlepszy lekarz jest bezradny wobec takiej