Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/103

Ta strona została przepisana.

napisać. Nie wiedziałam o tem, że dla łatwiejszego skomunikowania się z nim drogą pisma medjalnego trzeba wziąć ołówek do ręki i lekko przytrzymywać go na papierze, by mógł owładnąć mą ręką i przesyłać na nią myśli po fali magnetycznej z mózgu. Zamiast ołówka wzięłam pióro, a nie mogąc doczekać się listu od opiekuna, zaczęłam, jak mi się zdawało, sama od siebie kreślić na papierze jakieś znaki, a potem swoje imię. Ręka zaczęła mi przytem coraz bardziej drżeć, ja zaś drugą ręką zaczęłam badać puls w drżącej dłoni i wmyślać się w ten dziwny stan lekkości, chwiania głową i drżenia ręki. Tłumaczyłam sobie, że swojem usilnem myśleniem o duchach rozstrajam sobie nerwy, stąd owo drżenie i chwianie ręki i głowy, które już zaczynają nie słuchać rozkazów woli.
Lecz w tejże chwili ręka moja zaczęła pisać. Myśli snuły się tak szybko, że pióro z trudem chwytało je na papier. Wiedziałam zawsze naprzód, jakie są dwie, trzy pierwsze myśli, które mają być napisane; lecz kiedy już zostały napisane, a płynęły nowe, zatracałam zupełnie pamięć poprzednich. Pisałam tak długo, aż pióro samo zostało odłożone, nieomal wypadło z ręki.
Chwileczkę byłam jakby napół przytomna, lecz wnet przyszłam do siebie i już w zupełnej świadomości mogłam przeczytać, co było napisane. Były to piękne, łagodne, myśli, nawołujące do ufności i wiary w Boga.
Mimo to za chwilę zaczął mnie ogarniać niepokój. Nasuwały mi się myśli: „Źle robisz, źle. Nie dasz spokoju duchom, wołasz je do siebie i teraz zawsze już będą naokoło ciebie.“ A za niemi przyszły inne niedorzeczne myśli: „Duchy będą odtąd przy tobie wszędzie; kiedy się będziesz rozbierać do kąpieli, kiedy będziesz w nocy spać w koszuli, one będą na ciebie patrzyły!“ Za temi myślami zaczął mnie ogarniać wstyd i obawa, że tak się stanie istotnie, bo dla duchów niemasz ściany i nic nie pomoże zamknięcie drzwi.
Zrozpaczona wyszłam szybko z domu z zamiarem pójścia do krewnych, aby w rozmowie z nimi o zwykłych sprawach zapomnieć o tem, co uczyniłam. Niebawem jednak zawróciłam, nie mając ochoty do jakiejkolwiek rozmowy. I znów przyszła mi nieprzeparta chętka wziąć papier i pisać dalej. Pomyślałam sobie: „Wezmę ołówek, bo jakby mi ręka tak bardzo drżała, to mogłabym jeszcze porobić na obrusie plamy z atramentu.“
Ręka z ołówkiem posuwała się znacznie szybciej po papierze, niż poprzednio z piórem. Ten drugi przejaw rozprószył moje obawy, bo duch ten, jakby wiedział, jakie myśli zostały mi nasunięte, napisał, że przyjdzie wówczas, kiedy go zawołam; gdy będę przechodziła jakieś ważniejsze chwile w życiu, lub gdy mi będzie smutno, wtedy przyjdzie mnie pocieszyć.
I tak został nawiązany trwały kontakt mój z Opiekunem, którego coraz lepiej zaczęłam widzieć, a nawet wyczuwać, kiedy się zbliża i kiedy już jest przy mnie.
Były to dla mnie zawsze najpiękniejsze chwile w życiu, bo zawsze dużo dobrego powiedział mi lub napisał i często zabierał mnie