Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/105

Ta strona została przepisana.

stało potem to rozkoszne, miłe uczucie kochania obok tego uwielbienia duchowego, jakie mam dla niego.
I stało się. Przy odłączaniu od ciała szły za mną jakby wszystkie uczucia ludzkie, a te mi tylko przykrość sprawiały. Ciało moje nie znikało mi z przed ócz przy odłączaniu, jak zwykle się działo. Odczułam szarpnięcie wstydu, skrępowania i zmieszania. Jakże stanę rozebrana przy opiekunie? Tłumaczyłam sobie jednak, że przecież to ducha dotyczyć nie może i już trochę przemocą odrywać się zaczęłam od ciała, wstydząc się za niezręczność, gdyż zawisłam astralnem ciałem u nóg cielesnych i musiałam aż cztery razy zrobić niem krąg koło nich, by się od nich uwolnić.
Księżyc świecił pełnym blaskiem. Opiekun był za oknem w oświetleniu księżyca. Wyraźnie ujrzałam szyby w oknie — i znów nowa troska: jakże się przez te szyby przedostanę? Niemiłe uczucie, że muszę przechodzić przez nie, jakby przez jakieś ostrze, wstrzymywało mnie. W dodatku zauważyłam, że niejako ta sama bielizna, jaką miałam na ciele, zawisła na mnie i że ja jestem jakaś dziwnie inna, niż kiedyindziej po odłączeniu się. Uczyniłam niecierpliwy ruch, by zesunąć koszulę ku stopom, gdyż tak samo, jak na ciele fizycznem, gdzie we śnie zgarnęła się aż na biodro, tak samo podgiętą była i na ciele astralnem. Już nie wiem, czy udało mi się zesunąć ją i zakryć obnażone ciało.
Lecz w tejże chwili opiekun wyciągnął obie ręce w moją stronę i czułam, jak pod wpływem siły, płynącej z tych rąk, obróciłam się tyłem do okna i nawet nie zauważyłam, jak zaczęłam się przesuwać przez szyby okienne. W czasie przesuwania się przez to szkło odniosłam jakieś ostre, nieprzyjemne wrażenie, lecz bólu nie odczuwałam żadnego. I już znalazłam się znów obrócona twarzą do opiekuna, tuż przy nim. Myśli, wysnute przeze mnie w dziwnej tajemnicy tuż przed zaśnięciem, zniewalały mnie jakoś, by wyciągnąć ręce ku opiekunowi i uczynić to, o czem byłam marzyła. Zauważyłam, że opiekun o tych wszystkich myślach wie i że sam niejako pomagał mi celowo do spełnienia mojego życzenia, bym nie utraciła w zupełności ludzkiego czucia. Stał przede mną dziwnie poważny, patrząc na mnie z miłością i ogromnym spokojem. Nieśmiało wyciągnęłam dłoń do niego. W oczach jego wyczytałam wyraźnie myśl: „Uczyń to, czego sobie życzyłaś“.
Dotknęłam jego czoła i zdumienie moje nie miało granic — odniosłam zupełnie takie samo wrażenie, jakbym dotykała czoła ludzkiego. Zdjęta ciekawością położyłam obie ręce na jego ramiona, potem posunęłam je w stronę serca, chcąc wyczuć tegoż drgnienia pod swoją dłonią. I to odczułam, tylko że to serce jakoś inaczej biło, niż u człowieka, cichy dźwięk jego zataczał szerokie kręgi; miałam wrażenie, że ten ruch serca, to drżenie dźwięku odczuję, usłyszę także i poza obrębem ciała opiekuna, gdy zacznę rękami szukać naokoło niego.
Potem przyszła myśl o ucałowaniu opiekuna. Jakiś niewymowny niepokój, dziwnie jednak miły, zadrżał w całem mojem jestestwie i ogarnęło mnie onieśmielenie; nie mogłam podnieść oczu na niego.