Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/11

Ta strona została przepisana.

Nic więc dziwnego, że z powodu braku czasu nieraz o najważniejszych sprawach rozmawia lub dyktuje komuś podczas wykonywania domowych czynności. W ten sposób też powstały w znacznej mierze i te pamiętniki.
Wypada w tem miejscu zaznaczyć, że nie jej pomysł to był, by wydać drukiem te pamiętniki. Nie znosi bowiem rozgłosu i wszelkiego rodzaju reklamy. Kosztowało nas to dosyć trudu i wysiłku, nim jej wytłumaczyliśmy, jak ważnym czynnikiem i drogowskazem mogą się one stać dla niejednego budzącego się wędrowcy ziemskiego, a pozatem jaką przysługę mogą oddać dla rozwoju nauki w dziedzinie zjawisk duchowych.
Może nam ktoś zarzuci, iż zbyt przeceniamy wartość tej tak prosto i bezceremonialnie napisanej książki. Proszę się jednak uważniej zastanowić choćby nad samym tytułem: „Pamiętniki z wędrówki życiowej poprzez wieki.“ Jest to bodaj jeden z najważniejszych dokumentów historycznych, stwierdzających dobitnie prawo reinkarnacji, to jest wielokrotnego wcielania się. Pamiętniki te są tem ciekawsze, że przypominanie sobie i w pewnej mierze powtórzenie w tem życiu pewnych karmicznych scen z przeszłości, by niejednokrotnie dograć do końca jakąś niedokończoną rolę, przeżywała nietylko sama autorka, ale równocześnie i inne osoby, nieraz mieszkające na drugim krańcu Polski, a biorące w tych scenach żywy udział.
Być może, że ten i ów po przeczytaniu tej książki zacznie się doszukiwać genezy wygłaszanych w niej przekonań w dziełach tego czy tamtego badacza, poety, czy myśliciela. Niechaj sobie nie zadaje daremnego trudu szperania i porównywania. Prawda jest jedna i z jednego zawsze płynie źródła, dostęp do niej otwarty każdemu, byle go tylko własne uprzedzenia nie wstrzymywały. Toteż w różnych miejscach kuli ziemskiej, w różnych czasach niezależnie od siebie różni ludzie w tej czy innej dziedzinie chwytali złote promienie Prawdy stosownie do tego, w jakiej mierze byli dla jej przyjęcia dostępni. Dlaczegóż ona miałaby tę prawdę czerpać od innych, a nie bezpśorednio z tego źródła, z którego brali i oni?
Dla uniknięcia wszelkich zbytecznych wyjaśnień zaznaczymy tedy w tem miejscu, iż Agni zasadniczo książek niemal wcale nie czytuje. Opiekun jej duchowy nie życzył tego sobie, a to by mając możność bezpośredniego spoglądania prawdzie w twarz, nie musiała się do niej przedzierać poprzez światy pojęć innych ludzi. To był powód, dla którego warunki jej życiowe złożyły się tak, iż nie odebrała wyższego naukowego wykształcenia.
A jednak jakąż ucztę duchową sprawia rozmowa z tą „niewykształconą“ kobietą, rozmowa na jakiekolwiek tematy, czy to z dziedziny sztuki, muzyki, poezji, czy jakiej gałęzi wiedzy ścisłej. O wszystkiem, dosłownie o wszystkiem, jakikolwiek temat się poruszy, wypowiada się ze zdumiewającą znajomością istoty sprawy, z przedziwną trafnością i jasnością sądu. A sąd ten bywa często nieoczekiwany, niezgodny z dotychczasowemi teorjami w danej dzie-