Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/123

Ta strona została przepisana.

Ogromnie miłe było mi to światło; otoczona dobremi duchami uczułam dopiero naprawdę, że to jest święto. Jakiś dziwny ciężar spadał z mego ducha. Nie czułam się już opuszczoną, zrozumiałam lepiej miłość Bożą — a moje cierpienia, a nawet myśli o moich potknięciach się z ostatniego roku dziwnie jakoś malały i gdzieś znikały.
Tymczasem już cały róg pokoju był zalany jasno fioletowem światłem. Jak w kinie na ekranie dla zobrazowania deszczu, przelatywały przez prąd tego światła smugi, aż w króciuchnej chwili z tych smug utworzyła się przecudna palma i zjawił się krajobraz Nazaretu. Drżałam, myśląc, że może ujrzę jeszcze coś więcej, może coś z życia Chrystusa. Lecz prześliczna palma wraz z krajobrazem zaczęła przesuwać się od prawej strony ku lewej, a ja patrząc na to otwartemi oczyma obracałam głową za obrazem, który nikł mi gdzieś w suficie. Ledwo odwróciłam głowę do dawnego położenia, patrząc na miejsce, gdzie powstał ten obraz, ujrzałam tworzący się błyskawicznie inny krajobraz.
Trzydzieści sześć przecudnych krajobrazów z ich piękną roślinnością przesunęło się w ten sposób po ścianie. Odprowadzając wzrokiem obraz za obrazem, mówiłam sobie przy każdym: „No, ładniejszego nad ten już chyba nie ujrzę“. A jednak każdy następny był jeszcze piękniejszy. Byłam tak ucieszona i pokrzepiona temi pięknemi obrazami, że chwilami dosyć głośno przejawiałam swój radosny zachwyt. Wszak nie brak było na obrazach przepięknych śpiewających ptaków i prześlicznych, wonnych kwiatów!
Gdy wyczułam, że obraz, na który patrzę, jest już tego wieczoru ostatni, nie mogąc jeszcze ochłonąć z radości zapomniałam, że mam za tę radość podziękować przedewszystkiem Bogu, bo przecież mi to ukazywały dobre duchy, pragnące żyć według Jego woli i zniżające się na świat w Jego imię. Zerwałam się z krzesła i zmieszana ukłoniłam się tak po ludzku, mówiąc dobrym duchom:
— Dziękuję, bardzo dziękuję!
A one odezwały się:
— No cóż, ładniejsze były te obrazy, niż w kinie?
Przypomniałam sobie wówczas, że właśnie przed przybyciem dobrych duchów chciałam pójść do kina. Naturalnie, że w duchu musiałam przyznać, iż żadne kino na ziemi nie mogłoby wyświetlić na ekranie obrazów, tchnących takiem życiem i tak wiernie odtwarzających rzeczywistość.
Dobre duszki zaczęły się oddalać ze śpiewem, a opiekun przytulił mnie ku sobie, mówiąc: „Pomódlmy się!“

∗             ∗

Rodzina moja wiedziała, że ja rzadko kiedy uczęszczam do kościoła. Sąsiadka nasza, która mnie bardzo lubiła, zwróciła mi uwagę, że jednak byłoby dobrze, gdybym wzamian za te opuszczone nabożeństwa niedzielne poszła na odpust do odległej miejscowości; dobrze jest wierzyć, że Bóg jest wszędzie i modlić się do Niego można na każdem miejscu, a nie tylko w kościele — ale jeśli ją naprawdę lubię,