Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/145

Ta strona została przepisana.

była wśród samego zamętu walki. Często nawet wśród pracy zupełnie wyraźnie dolatywały mnie wrzaski „hurra“..., to znów jakieś inne krzyki, w obcych językach. Widocznie walczący dodawali sobie niemi odwagi. A kiedy boleśnie tem strwożona przystanęłam, dołączał się do tego jeszcze i zapach ciepłej krwi.
Nie myśleć, nie myśleć, nic nie słyszę, nic nie widzę i nic nie wyczuwam — wmawiałam sobie, lecz sugestja ta nic nie pomagała. Szybko wracałam do domu i wypiwszy szklankę zimnej wody i natarłszy sobie wodą dobrze skronie, starałam się zająć jakąś pracą, lecz to niewiele pomagało w zacieraniu tych obrazów i w zagłuszaniu tych jęków i krzyków.
Dość często w ciągu wojny zabłąkałam się w odłączeniu od ciała na pole bitwy, gdzie już w najdrobniejszych szczegółach słyszałam i widziałam wszystko, co się w danem miejscu działo. Nie chcę już przypominać sobie, a tem samem do pewnego stopnia i ponownie przeżywać tych strasznych scen, bo już dla zwykłego oka przykry to obraz — mordowanie się ludzi na ziemi, lecz jeszcze potworniejsze sceny dzieją się podczas tego w świecie astralnym z jego elementalami i różnemi wampirami, czatującemi z podobnemi do nich duchami na swoje ofiary. Jak kruk krąży koło trupa i nawet nie czeka, aż duch zupełnie się odłączy od ciała, lecz już oczy mu wykluwa, tak te o różnorodnych postaciach wampiry, hjeny, rzucają się na nieszczęsne ofiary wojny. Wszak znane są różne wypadki zwyrodnień, że niektórzy ludzie największą rozkosz odczuwają, gdy mordują potajemnie jakiegoś człowieka i, dopuszczając się różnych orgij na jego ciele, piją jego ciepłą krew, a często i zjadają jego ciało. Duchy takich zwyrodniałych ludzi po odejściu od swych własnych ciał jeszcze z większą żądzą garną się w takie miejsca, gdzie przelewa się krew, by nasycić się dowolnie jej oparami. W braku ofiar w ludziach gromadzą się koło rzeźni i wyczekują na prowadzone na rzeź bydlęta. I nierzadko się zdarza, że zwierzę takie ujrzy te krwiożercze wampiry, a wtedy skupia wszystkie siły, by tylko wyrwać się z rąk oprawcy; gdy mu się to uda, pędzi naoślep przed siebie. A ludzie dziwią się, dlaczego to tak spokojne całą drogę zwierzę nagle się zrywa i nie chce iść. To owe wampiry, wyczekujące na ucztę, napawają je takim strachem.
I pomyśleć teraz, jak na polu bitwy, tem miejscu największych biesiad i uczt wyżej wspomnianych istot, odłączają się od ciała ci, którym kula nieprzyjacielska uniemożliwiła dalsze bytowanie tu na ziemi w łączności ze swem ciałem; pamiętać należy, że po tak zw. śmierci, a nawet dosyć często już i w trakcie powolnego umierania, które przewleka się i na całe godziny, budzi się świadomość astralna.
A więc ciało leży już martwe, duch już nie cierpi — mówi się ogólnie. A tymczasem często jeszcze większa udręka czeka takiego ducha, skoro tylko po ostygnięciu ciała fizycznego wszystek jego magnetyzm, a więc i z krwi, skupi się w jego astralnem ciele.
I im kto „mężniej“ walczył i bił „nieprzyjaciół“, nie dbając wcale na ich błagalne wołanie: „Mam żonę, mam dzieci, nie zabijaj!“ — tem mniej mają przystępu do niego w razie jego śmierci na polu