Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/148

Ta strona została przepisana.


Jak nauczono mnie rozpoznawać i leczyć choroby?

Znękana okropnemi obrazami niedoli ludzkiej, jakie przewijały się niemal nieustannie przed memi oczyma, wołałam nieraz i prosiłam Boga, by wskazał mi, co mam czynić, żeby nieść pomoc tym nieszczęśliwym na polach bitew. Aż pewnego dnia wśród wieczornej modlitwy odczułam lekkie drgnienie w prawem ramieniu. Spojrzałam; to mój opiekun. Był smutny, lecz pogodny, ręką wskazywał na gwiazdy i mówił: „Ucisz się, siostro droga, wiedz, że Bóg wszystko widzi. Widzi i ten ogrom nieszczęścia, który sobie ludzie sami swą własną wolą stworzyli. — Owszem, możesz pomagać bliźnim na ziemi, lecz nie możesz iść tam, na pole walki. Pomoc możesz nieść, nie opuszczając swoich dziatek. Módl się spokojnie, ja z tobą będę się modlił — modlił twemi ustami. Duch twój niech zleje się ze mną w modlitwie, a ten ciężki smutek, przytłaczający cię, spadnie z ciebie. Idź w spokoju, a ja tobie przyślę dobrego doradcę, drugiego przyjaciela duchowego, który nauczy cię pomagać ludziom.“
Kiedy ułożyłam się do snu, zjawił się ponownie mój duch opiekuńczy, lecz już w towarzystwie drugiego ducha, również bardzo miłego. Lekkiem podniesieniem ręki pożegnał mnie mój Opiekun i oddalił się. A ten drugi, zbliżywszy się do mnie, położył dłoń swoją na mem prawem ramieniu i tak się odezwał:
„W ostatniem mojem życiu byłem lekarzem we Francji i moim celem jest pomagać nadal ludziom, tem bardziej, że teraz więcej wiem, niżeli wiedziałem za życia na ziemi. Byś jednak nie zapomniała mych wskazówek, po co właściwie przyprowadzono mnie do ciebie, to wstań, weź ołówek do ręki i skreślij sobie moje myśli na papierze, gdyż przeżycia w sferze snu w ciągu nocy mogłyby ci je zatrzeć.“
Wstałam, gdyż ręka ma już lekko zadrżała i samorzutnie chwyciwszy za ołówek, zaczęła pisać te słowa: „Każdego dnia, o ile możności o jednej porze, wieczorem między 9-tą a 10-tą, usiądź sobie w pokoju, nie rób światła, a jeżeliby się w sąsiednim pokoju jeszcze świeciło, to zasłoń w drzwiach i dziurkę od klucza, dobrze zasłoń także okna, usiądź sobie w wygodnem krześle, skup trochę myśli i powiedz sobie szczerze: — „W imię Boże, jestem gotową słuchać wskazówek i rad, jak pomagać bliźnim na ziemi“ — potem ja przyjdę i zaczniemy nasze lekcje. Gdybyś przypadkowo była czemś zajętą i zapomniała o naszych lekcjach, to będę pukał naokoło ciebie. Usłyszysz koło siebie suche stuknięcia lub pukania w szafy czy inne meble, byś sobie uprzytomniła, że czas nauki nadchodzi.“
Drugiego dnia, zajęta wieczorem zwykłemi domowemi sprawami, pomyślałam sobie — „Wszak dopiero dziewiąta, czas mam jeszcze do dziesiątej, zacznę choćby i o ½10.“ Lecz równocześnie dwa energiczne stuknięcia dały mi do zrozumienia, że ten drugi przyjaciel duchowy (lekarz) już przyszedł. Poczyniłam więc zaraz według wskazówek, co było trzeba i usiadłam cicho na krześle.
W pokoju było zupełnie ciemno. Może cztery do pięciu razy głęboko odetchnęłam, a oto na przeciwległej ścianie zaczął wirować