Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/153

Ta strona została przepisana.

urywane nogi, głowy i kawałki ciał, zmięszane z krwią i ziemią, wypadały jednym z jej otworów. Drugim otworem beczki wychodziły kaleki, a innym wychodzili wprawdzie niezranieni, lecz jakby obłąkani, uciekający od niej ze strachem.
Na beczce tej były cztery obręcze, oraz piąta pęknięta. Na obręczach tych były wypisane lata: na pierwszej 1914, na drugiej 1915, na trzeciej 1916, na czwartej 1917, a u dołu 1918. Ta ostatnia miała pełno jakichś dziwnych śrub. Nie mogłam już dostrzec, czy obręcz ta jest śrubami temi do beczki przymocowana, czy też składa się z kawałków. Z jednej strony śruby te zaczęły się rozluźniać.
Gdy obecnym powiedziałam, że wojna ta trwać będzie do 1918 roku, wszyscy prawie chórem odpowiedzieli: „To jest niemożliwe! Na tak dobrze zorganizowane wojsko i na tak świetną technikę, to niemożliwe, żeby wojna mogła tak długo trwać!“ Powiedzeniem tem niejako zasunęli obraz całej tej ogromnej beczki wraz ze strasznemi dziejami wewnątrz niej. Za chwilę zwrócili się ponownie do mnie z prośbą, bym popatrzyła, co ujrzę dalej, lecz już nie miałam ochoty do dalszego patrzenia. Dopiero za kilka dni widziałam dalszy ciąg poprzedniego obrazu. A było to w bardzo dziwnej chwili.
Byłam sama w pokoju, było to jeszcze przed przyjściem lekarza na wykład. Czułam się niedobrze i położyłam się do łóżka, myśląc, że i stąd będę mogła patrzeć i słuchać lekarza, bo kiedy pewnego wieczoru zastał mnie osłabioną, sam radził ułożyć się i niemal trzy razy upominał, bym nogi trzymała ciepło i dobrze je otuliła. Sądziłam więc, że i tym razem nie zaszkodzi, jeżeli mnie zastanie w łóżku. Ale to było jeszcze przed 9-tą. Myślałam o tem wielkiem nieszczęściu, jakie ludzkość na siebie ściągnęła przez niewłaściwe życie przez niestosowanie się do przykazań Jezusa. Widocznie myśli moje nie podobały się niektórym istotom duchowym, gdyż zjawiła się ich dość liczna gromada i zaczęła śpiewać różne wojenne piosenki, n. p. „Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie, koledzy go nie żałują, jeszcze końmi go stratują“ i t. p.
Wiedziałam już od mego Opiekuna, że na takie zaczepki najlepiej nie zwracać uwagi, a raczej modlić się, by się oddalili. Trudno jednakże było mi zastosować się do tej rady w pewnych dniach w miesiącu — a to podczas menstruacji. Wówczas to zbliżali się z całym impetem, a duch mój z trudem zdobywał się na spokój w ciele, gdyż ciało astralne było wówczas mocno rozszerzone i co pewną chwilę drżało jak w febrze. Magnetyzm wirował w niem, że tak powiem, gorączkowo, by organizm mógł wyrzucić z siebie magnetyzm zużyty.
Wielka jajowata powłoka naokoło astralnego ciała była jakby spękana, wskutek czego łatwo przedzierały się różne magnetyczne wpływy, które normalnie nie tak łatwo się przedostawały, a przypuszczenie lub nieprzypuszczenie ich do mego ciała uzależnione było od mej woli. Jeżeli w którem miejscu jajowata ta powłoka się rozluźniła, to magnetyzm z ogromną siłą ulatniał się przez tę lukę, a kiedy niejako w drodze napotkał łóżko, stół, krzesło, czy drzwi, to