Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/155

Ta strona została przepisana.

jedną myślą nie łączyć się z tamtymi, że są to duchy daleko niebezpieczniejsze, niżeli to sobie przedstawiam, że przybrały trochę łagodniejszą formę, by mnie łatwiej odciągnąć od ciała, a następnie stoczyć ze mną walkę już w sferach duchowych. Równocześnie wszyscy, przybyli mi na pomoc, podnieśli ręce w ich stronę i zanucili piękną, pełną siły pieśń. I tak, jak się tu na ziemi mówi: „Nieprzyjaciel został pokonany i uciekł w popłochu, nie mając czasu nawet pozabierać swoich manatków — tak i tamci w ogromnym popłochu pouciekali, padając na ziemię i tratując się wzajemnie.
Tak jak człowiek obawia się syczenia jadowitego węża, tak oni ogromnie obawiali się jasnych magnetycznych promieni, które przepalały ich nieczyste ciała i oświetlały całą ich nagość, którą oni w promieniach tych dostrzegali i tej właśnie strasznej własnej nagości się obawiali.
Podczas wysyłania magnetycznych promieni za uciekającymi odłączyłam się od ciała i chciałam także magnetyzować, lecz Opiekun mój błyskawicznie złapał mnie za ręce i tak jak dziecko przyprowadził do ciała z powrotem, mówiąc:
„Nie odchodź od niego, nie. Jeżeli w dni takie (podczas menstruacji) nie polecamy ci magnetyzować chorych, to nie jest również dla ciebie dobrem odłączać się od ciała i magnetyzować jako wolny duch, bo czuwać ci wówczas trzeba nad swojem ciałem bardziej, niż w którekolwiek inne dni. Nie odpowiadaj wtedy na żadne myśli takim lub podobnym nieszczęsnym duchom. — Wszak nawet najlepsze myśli, wysyłane wówczas z twego ducha, nie mogą uczynić tyle, ileby uczyniły w innym czasie, bo kiedy oni przyjdą na odległość 4 m do twego ciała, to osłabiają ogromnie twoje fluidy, paraliżują normalne krążenie krwi, rzucając sprytnie raz po raz jakieś groźne myśli, a równocześnie hypnotyzują cię zdala skrycie, by mogli cię odciągnąć jak najdalej od twego ciała, a następnie osłabić ducha i uszkodzić ciało. — Dobre myśli nie giną, one mają swoją właściwą siłę, ale, jeżeli nie są wysyłane jako ogniste strzały, otoczone magnetyzmem twego astralnego ciała, który pali ich i pozostawia im myśl w ich aurze, to oni nie obawiają się tak tych myśli, gdyż wiedzą, że magnetyzm twój astralny i cielesny nie jest w dni te dla nich tak niebezpieczny“.
Po odejściu nieproszonych gości dobrzy przyjaciele zaśpiewali jeszcze jedną pieśń, a chociaż jej nigdy przedtem nie słyszałam, śpiewałam razem z nimi, bo każdą myśl, która miała zadźwięczeć, wiedziałam już bezpośrednio przedtem. Pod koniec pieśni oddalili się ze śpiewem na ustach, a ja zostałam na chwilę sama z moim Opiekunem, który rozmawiał ze mną, a równocześnie robił pociągnięcia magnetyczne rękami, jakby mnie głaskał po głowie.
Tymczasem nadszedł duch-lekarz i tak, jakby wiedział o wszystkiem, powiedział: „Dziś nie będziesz patrzeć na chore ciała, nie będzie lekcji“ — ale widziałam, jak baczne jego oko śledziło moje astralne ciało, którego pięty i fluidy końców palców były mocno nadszarpane, jak u podartych pończoch. Zaczął mnie magnetyzować i niebawem „zacerował“ mi je w jasne, małe krateczki, mówiąc: