Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/17

Ta strona została przepisana.

wają swojego życia na swojej planecie, stamtąd są zasilani niejako zdrowem, świeżem powietrzem. Uzbrajają się, by elementy astralne i larwy połamały sobie kły na ich pancerzach magnetycznych. Im w lepszym kontakcie magnetycznym pozostają z jakiemś medjum na ziemi, tem silniejszy pancerz mają na sobie. A takie medjum, jak n. p. Schneider, pomimo iż bierze czynny udział w zjawiskach lewitacji, pomagając do niej swoją wolą, nie może dokładnie ujrzeć swego duchowego otoczenia, więc też nie może sobie zdać sprawy, jak powstają jego lewitacje i t. p. zjawiska. Gdzieś w głębi ducha wie, wyczuwa, co i jak się z nim dzieje, kto bierze udział w lewitacji; trudno mu jednak ująć w słowach i przenieść to do pełni takiej świadomości, jaką posiada na ziemi.
Nad mieszkańcami Marsa drżą jeszcze pierwsze dzwony pobudki. Muzyką cudowną, rajską oznajmiono im, iż nadszedł czas Nowej Ery, kiedy oni będą mogli pomagać mieszkańcom Ziemi. Tak, jak niegdyś gwiazda zaświeciła nad Betlehem, tak jasnym blaskiem czarowna łuna, pełna dźwięków, tonów muzyki oznajmiła Nową Erę mieszkańcom sąsiedniej nam planety. „Do boju, do boju ze złem!“ — nawoływano przecudnym, łagodnym głosem.
Pierwsze legjony już zbliżyły się ku ziemi i już działają. Torując sobie drogę na ziemię, ujarzmiają najprzód w świecie astralnym różne najniebezpieczniejsze duchy-kusicieli, tworząc naokoło nich magnetyczne kręgi, by nie mogły dowolnie zbliżać się i inspirować złe myśli ludzkości. Boć wiele ich było przygotowanych, by popchnąć lud do czynu, do wojny straszniejszej, niż miniona, wojny gazowej i groźnych rewolt. Ciężkie chmury zwisały i jeszcze wiszą nad ludzkością. Niebawem szersze rzesze dobrych duchów przedostaną się bliżej ku wędrowcom świata. Jakaż to błogosławiona dla ziemi chwila! Ofiarna Miłość coraz bardziej się zbliża, ofiarna Miłość w Nowej Erze! Któż zrozumie jej potęgę, kto ujrzy tę pomocną rękę?

Wszakże i ciemne duchy, upierające się jeszcze w złej woli, uwijają się, by ratować bodaj ten dorobek na ziemi, jaki już dotychczas potrafiły sobie zbudować zapomocą biernych, nieświadomych duchów wcielonych i niewcielonych, jak również i przez tych, którzy im świadomie w złem pomagają. Widząc, że zbliża się potężna Moc Dobrej Woli, niosąca Ducha Pocieszyciela, Ducha Prawdy, mająca przypomnieć ludzkości prawdziwe posłannictwo Chrystusa, śpieszą się znów, jak dwa tysiące lat temu, by pomieszać ludziom pojęcia, co to za nowe czasy nastały. Postanowiły obwołać wszystkich kapłanów na ziemi Chrystusami[1] i wysilają się do ostateczności, by mogły wywrzeć przez nich taki wpływ na lud, aby ten stał się głuchy i ślepy na wszelkie inne zjawiska a przedewszystkiem na głosy z Górnych Sfer duchowych, coraz częściej odzywające się za

  1. Patrz „Bezpłatny dodatek do „Głosu Eucharystycznego“ z roku 1930, str. 91, ustęp: „Kapłan, drugi Chrystus“.