Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/184

Ta strona została przepisana.

dęta żaba odpadła podczas modlitwy. Zrobiłam tych kilka pociągnięć od ramienia wzdłuż ręki ku kciukowi, myśląc przytem:
— Tędy musi wyjść nieczysta krew!
Kobieta pytała z niepokojem w głosie:
— Nie muszę już iść do lekarza? Proszę pani, nie odejmą mi lęki?
— Nie — odrzekłam i sama zdumiałam się tą pewnością w głosie. Ale też i mocno wierzyłam, że tak będzie. Było mi już jasnem, że na czwarty dzień tylko pomarszczona skóra na ręce będzie jeszcze świadczyła, że było z nią źle.
Kiedy ją już zmagnetyzowałam, poszłam do pokoju, zapytując lekarza, czy skreśli mi dla niej jeszcze jaką radę, czy to już wystarczy?
— To jużby wystarczyło, gdyby kobieta miała większą wiarę. Ale cóż, nie możesz jej opowiadać teraz, jakie są istotne przyczyny tego zatrucia krwi w ręce, nie możesz jej mówić o żadnym elementalu, ni o przekleństwie dawnych przez nią wyrządzonych krzywd, boby ciebie nie zrozumiała, a może przekręciliby jej to w głowie, wmawiając w nią, że wierzysz w djabelstwa. A gdybyś jej nagle otworzyła niejako oczy i ujrzałaby złe duchy i elementale, zwarjowałaby. Wszak przyjdzie czas, kiedy i ona się przebudzi i zrozumie, co teraz czynisz dla niej.
I skreślił na papierze rady dla kobiety:
— Gotować pół litra rumianku pod pokrywką przez dwie minuty, dodać do tego garść dobrze rozgniecionego jałowcu i gotować jeszcze jedną minutę razem. Wlać to do wąskiej, głębszej miski i zanurzyć do tego rękę w tak gorącym wywarze, jaki tylko może wytrzymać. Kąpać tak rękę przez siedem minut, dolewając do tego co pewien czas gorącej wody tak, żeby ciepłota wciąż była jednakowa. Następnie wyłożyć do nakrochmalonego płótna wygotowany jałowiec i rumianek i zawinąć tem dłoń.
I przestał pisać, mówiąc już tylko do mnie:
— Wszak wiesz, jakie własności mają te rośliny; skupiają się w nich dobre siły przyrody i przy odpowiedniem zastosowaniu ich mogą zdziałać wiele dobrego dla organizmu. Magnetyzm będzie działał oprócz tego w dalszym ciągu, aż wypłynie zła krew i zagoi się mała ranka, przepuszczająca tę krew.
Wstałam, trzymając karteczkę w ręce, aby ją oddać kobiecie. Gdy już ujęłam za klamkę, powiedział jeszcze:
— Powiedz jej, by nie szła do lekarza i w sobotę, to jest na czwarty dzień znów tu przyszła. Po wypłynięciu tej nieczystej krwi niech znów kąpie rękę trzy razy na dzień, ale już w odwarze o miłej ciepłocie, przyrządzonym z rumianku z dodatkiem soku cytryny.
— Dobrze — rzekłam i wracając do stołu powiedziałam sama do siebie: — Ja już jej to wolę napisać, aby nie zapomniała.
A kiedy już wstałam od stołu, usłyszałam niepokojące myśli, jak zgrzyt:
— Rumianek, jałowiec, cytryna — ha, ha, ha, a gdzież baba ma na to pieniądze? A cytrynę gdzie kupi? Gdzie teraz dostanie cytrynę?