Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/192

Ta strona została skorygowana.

— Pani miała rację... Nie chciała się dać zbadać mojemu przyjacielowi. Została zbadana przemocą, a przyciśnięta do ściany wyznała wszystko. Więc prawdą jest, pani uratowała mi życie! Jakże się pani odwdzięczę? I czy ma pani jakie lekarstwo, bym zapomniał o tym przykrym epizodzie mego życia, bo mi to sen odbiera i staję się taki jakiś niesamowity. Nie wiem, nie wiem, czy o niej kiedy zapomnę, ja ją tak kochałem!
W tejże chwili odczułam przy sobie opiekuńczego ducha i powtórzyłam podane przez niego myśli: Nie ma wypuszczać ze swej opieki tej nieszczęśliwej, gdyż nie tyle winna tu ona, ile babka chciwa pieniędzy, która popchnęła ją na tę drogę, chcąc ją wydać potem zamąż za bogatszego człowieka i mieć się przy nich dobrze. Dziewczyna wówczas nawet 15 lat nie miała, kiedy ją babka na tę drogę popchnęła, a zarazem nauczyła ją, jak się ma maskować przed ludźmi, jak się ma zachowywać w towarzystwie, by udawać bardzo porządną. Duch opiekuńczy polecił oficerowi, by ją dał do lecznicy i dopomógł jej, aby później sama mogła uczciwie pracować na siebie; pieniędzy, które chciał mi dać w nagrodę za radę, niechaj także użyje na ten cel.