Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/195

Ta strona została przepisana.


Kobieta w pozornej ciąży.
Dlaczego niektórych chorych nie pozwolono mi brać pod opiekę.

I znów zjawiła się nowa chora. Była uśmiechnięta, szczęśliwa ze swej choroby — myślała bowiem, że jest w ciąży, a dolegliwości, jakie odczuwa, są z tem złączone. I rzeczywiście wyglądała, jak w ósmym miesiącu ciąży. Widziałam jej spieczone wargi, gorączkowe oczy i drżące ręce. Mówiła uśmiechnięta z rozradowaną twarzą:
— Ja pani długo męczyć nie chcę, proszę mi tylko powiedzieć, czy dzieciątko będzie zdrowe i czy szczęśliwie przetrwam poród.
Zmrużyłam lekko powieki i zdumiałam się, nie mogąc koło niej dojrzeć astralnego ciała dziecka. Chciałam bowiem najprzód tylko tak sama dla siebie spojrzeć, jaki też to duch idzie na świat, że tak miłościwie jest wyczekiwany. Pomyślałam, że dlatego nie widzę astralnego ciała dziecka, że kobieta usiadła naprzeciwko okna, przez które właśnie słońce jasno świeciło. Usadowiłam ją w miejscu, gdzie nie padały na nią promienie słońca i znów patrzę — i znów nic nie widzę.
Zaniepokojona tem nieco, pomyślałam:
— Może było trochę płytkiej ciekawości w tem mojem pragnieniu, by się dowiedzieć, jaki to duch się zrodzi i spotkała mnie taka mała kara, że zaraz nie mogę dostrzec astralnego ciała, ni ducha. No — powiedziałam sobie — spojrzę do macicy na położenie dziecka, a powiem kobiecie to, co sobie życzy wiedzieć.
Patrzę, lecz żaden prąd magnetyczny w macicy i naokoło niej nie świeci tak, jak mniej lub więcej świeci ciało dziecka. Przysunęłam się z krzesłem bliżej ku kobiecie, chwyciłam ją za rękę, drugą położyłam sobie na oczy i tak usilnie zaczęłam patrzeć, że aż mi się głowa trochę zatrzęsła, żyły zabolały mnie w tyle szyi i gorąco zrobiło mi się w czole, a po całem ciele przeszła słabość. Lecz znów nie dojrzałam dziecka.
Strwożyłam się bardzo, że musiało się stać ze mną coś niedobrego, kiedy nie mogę dojrzeć dziecka i szepnęłam cicho w myślach:
— Boże, co się to dzieje?
I dziwnie zmieszana jeszcze mocniej przycisnęłam dłoń na oczy, jakby mi te oczy cielesne przeszkadzały — tak, aż odczułam w nich łzy. Nie mogąc jednak mimo to dojrzeć dziecka, puściłam rękę kobiety i myślą zaczęłam przywoływać ducha lekarza, by mi wytłu-