Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/199

Ta strona została przepisana.


Pomoc najbiedniejszym.
Smutne obrazki nędzy z czasów wojennych, z której korzystały niskie duchy, by popychać ludzi do upadku.

Było mi bardzo przykro, kiedy za porady chciano mi płacić. Wiedziałam, że przez 3 miesiące nic nie mam brać, a po trzech miesiącach mam tem, co otrzymam, dzielić się z innymi, o ile możności nie odkładając z dnia na dzień rozdania tego, co otrzymam w darze. Trudno mi było jednak tego dopilnować, bo ani spostrzegłam, kiedy ktoś jakąś drobną kwotę pieniężną położył niepostrzeżenie na kredens, na piec kuchenny, na okienice, nawet do wazonika na kwiaty. Kilka razy, kiedy spostrzegłam po odejściu przybyłych takie małe gromadki, pozbierałam je i szybko biegłam za nimi, a kiedy nie chcieli tego przyjąć zpowrotem, a niepodobna było rzucić tego na ziemię, wracałam smutna, bardzo smutna z pieniądzmi w ręce i popłakałam sobie po powrocie. Czułam, że ludzie robią mi poniekąd krzywdę, dając mi pieniądze, których Opiekun nie pozwolił mi brać.
Wówczas przyszedł zawsze dobry Opiekun, owładnął moją ręką i uczynił dwie lub trzy małe gromadki z tych pieniędzy. Czasem wieczór już zapadł, a moja ręka owładnięta rozdzielała pieniądze. — Następnie brałam do koszyczka jajka, przynoszone mi w darze, początkowo jeszcze w małej ilości, trochę masła i dzban mleka i szłam.
Powiedziano mi: „idź“. Zawierając za sobą drzwi, wiedziałam już, w którą stronę mam się zwrócić, nie wiedząc jeszcze, do kogo i jak daleko. Jeśli przyszłam na skrzyżowanie dróg, przystanęłam na moment i ktoś jakby ujął mnie za ramiona i obrócił na tę ścieżkę, po której trzeba było iść. Nieraz ciemno było zupełnie, a ja prędko niemal biegłam po drodze, aż stanęłam u drzwi, a wtedy dopiero ujrzałam nagle wyraźnie, komu mam oddać to, co niosę.
Tak n. p. pewnego wieczoru, stanąwszy przed ubogim domkiem, ujrzałam naraz następujący smutny obraz: W jednem łóżku na gołej słomie bez prześcieradła, na nędznych poduszkach leżała staruszka i jej córka, a w środku dziecko tej córki. Córka niezamężna, bo biedny robotnik tuż przed ślubem powołany został do wojska. Matka otrzymywała zapomogę po synu, a biedna młoda matka wcale o jakąkolwiek pomoc dla siebie prosić nie mogła. Staruszka z głodu i zmartwienia ledwo nogami wlokła, a od kilku dni zaniemogła zupełnie. Rozchorowało się również i dziecko, bo brak było dla niego