Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/206

Ta strona została przepisana.


Poszukiwacze skarbów, opętywani przez niskie duchy.

I tak dalej codzień przychodzili do mnie różni ludzie. Opiekun zaznaczał mi, że moja praca, moje czyny mają mnie cieszyć i nie jest to ode mnie wymagane, bym pracowała nad siły, jeśli jestem zmęczona.
Niezawsze zwracałam się z zapytaniami do swych dobrych przyjaciół duchowych, co mam czynić w danym wypadku, jakiej udzielić rady; co, jak mi się zdawało, mogę sama załatwić, załatwiałam według swego przekonania, nie chcąc tych dobrych istot wciąż zapytaniami przykuwać do ziemi. Lecz przez to czasem popełniałam błędy, bo mi wyraźnie zapowiedzieli przecież, że zawsze mogę się do nich zwrócić, jeśliby się tylko odezwała chociażby maleńka wątpliwość w mym duchu, czy czynię dobrze. A mnie się nieraz wydawało, że niejeden nie jest godzien, aby aż dobre duchy zapytywać o najzwyklejsze sprawy, co do których pragnął odpowiedzi.
Miałam czynić dobrze i czyniłam to dziwnie odruchowo, jakoś tak ze szczerego serca, nie zastanawiając się nieraz, czy ten ktoś rzeczywiście potrzebuje pomocy takiej, jaką ja mu daję.
Pewnego razu przyszedł do mnie mężczyzna z głową mocno już siwiejącą, w porządnie skrojonem ubraniu, w wysokich, błyszczących butach. Stary krawiec. Ludzie, którzy przychodzili do mnie tego dnia o pomoc i poradę, już się rozeszli; została po nich mała kwota pieniędzy i trochę żywności.
Krawiec odezwał się łagodnie napozór, choć w tej łagodności zgrzytała nieznacznie jakaś dziwna nuta:
— Droga pani! Ludzie bardzo panią chwalą, że pani jest nadzwyczaj dobra i ofiarna. I ja do pani śpieszę z wielką prośbą: Pani zna się na sprawach duchowych, a więc prosiłbym bardzo, by pani pomogła nam doprowadzić do końca naszą sprawę, mianowicie przyśpieszyła urzeczywistnienie obietnicy, danej nam ze sfer duchowych. Przed tygodniami kupiłem tę oto książkę...
Przy tych słowach wyjął drżącą ręką niewielką książeczkę, którą mi podawał; uczułam przy tem natychmiast ostry prąd w ręce i bardzo, bardzo niemiły chłód po całem ciele. Szybko położyłam książeczkę na stół; wiedziałam już, że zawiera ona jakieś tajemnicze modlitwy i zaklinania. Nagle znikło mi wszystko z przed oczu, już i krawca nie mogłam dostrzec, wszędzie tylko widniała liczba: „100