Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/211

Ta strona została przepisana.

dotąd nie wzięła ode mnie żadnej nagrody za wyleczenie mnie, zawsze mi mówiąc: „Później, później, teraz nie potrzebuję.“
— Dobrze — powiedziałam — o ile pan chce wyrównać dług wdzięczności względem mnie tu na ziemi, to owszem, będę miała prośbę do pana. Niech pan już się zajmie tymi ludźmi — lecz nie w ten sposób, by ich podać do ukarania, ale by wyprowadzić ich z tej matni. Nie zaszkodzi, jeśli pan ich trochę postraszy. Może pan im powiedzieć, że za takie rzeczy, jakich oni się dopuścili względem mnie, obałamuceni przez tę książkę, spotkałaby ich wielka kara, ale że ja nie chcę zadośćuczynienia dla siebie; że zadośćuczynieniem mi będzie, jeśli wszyscy powrócą do normalnego trybu życia i już nigdy nawet przez usta nie przejdzie im imię szatana.
— Nie wiem, nie wiem, proszę pani, czy to potrafię, bo na samą myśl, co oni pani chcieli uczynić, już mię złość bierze.
— A więc — odrzekłam — póki pan będzie do nich odczuwał złość, a nie litość jako nad opętanymi, to lepiej niech pan wcale o nich nie myśli. Niech pan się pocieszy tą myślą, że nade mną czuwają inni, może mocniejsi w dobrem od pana. To dobre duchy, co do których mam niezłomną wiarę, że ochronią mię zawsze, kiedy tego zajdzie potrzeba.
Odchodząc już, zapytał ów urzędnik:
— Więc proszę mi powiedzieć, gdzie mieszkają, gdzie mam szukać tych ludzi. O ile oburzenie moje minie, spróbuję spełnić życzenie pani, ale niech mi też pani wówczas przesyła myśli, gdy będę pomiędzy nimi, abym wiedział, jak mam z nimi mówić, żeby się otrząśli z tego opętania.
Wkrótce zjawił się znów u mnie. Kiwając z uśmiechem głową, opowiadał mi, że był już tam trzy razy, ale naprawdę podziwia, do jakiego stopnia posunięte jest ich szaleństwo. Powiedzieli mu, że ze mną niema rady, widocznie mnie broni sam szatan, a z nich sobie zakpił. Bo już jedna kobieta miała widzenie na skrzyżowaniu dróg i to dwa razy, że Najświętsza Panienka przyszła i powiedziała jej: „Już niedługo, niedługo, a mój Syn, który jest teraz w niebie moim Mężem, przyjdzie i rozkaże Lucyferowi, aby wam dał pieniądze.“ „....A myśmy poszli do niej i sprawa przepadła, zamiast nam pomóc, abyśmy otrzymali pieniądze, ona je w ziemię zakopała, a on jej jeszcze broni! Przecież nas jakby za drzwi wyrzucił z jej mieszkania, nawet słowa wymówić nie mogliśmy.“
I urzędnik zapytał:
— Jak pani sądzi, czy tacy ludzie opamiętają się jeszcze, czy już zostaną w tych pętach myślowych na zawsze?
— Nie myślmy już o nich — odrzekłam — ja to zdaję wszystko na wolę Wyższą; wszak Bóg wszystko widzi i wie! — O tem oczywiście mowy być nie może, żeby tam zjawiła się Matka Boska, a jeszcze mówiła takie głupstwa, bo jest to za bardzo piękny i czysty duch, żeby miał zjawiać się takim ludziom o takiej idei, co o niczem innem nie myślą, jak o tych stu tysiącach dukatów. A również napewno i sam król piekieł nie był w łączności z nimi, tylko takie zwykłe złe duchy, kuszące ludzi na ziemi.