„Przyjdź, Pocieszycielu, obiecany przez Chrystusa, przyjdź, Ty boska świadomości, rozświetlij i odpędź wszystkie wątpliwości co do wiecznych prawd życia. Zjaw się, Zbawicielu i prowadź mię. Zjaw się w moim duchu, jako głos wewnętrzny i daj mi tę świadomość, kto mię prowadzi Niech wola Ojca mego zapanuje wszędzie, niech Jego wola przenika świat cały i niechaj według Jego woli żyją wszyscy ludzie, wszystkie narody! Przyjdź, Duchu Święty! Niech duch mój wyznaje Cię i miłość ku Tobie uświęca czynami i dobremi myślami. Niech zginie wszystko zło, niechaj rozpłynie się w blasku Twej miłości“!
Och, żeby to ludzie wiedzieli, jak prędkoby z nich spadały pęta niewoli ducha, gdyby bodaj raz na dzień przystanęli na chwilę w chaosie ziemskiego życia i krótką, szczerą modlitwą posilili swego ducha, modlitwą-wołaniem w przestworza o siłę. Spłynęłaby ona nań wówczas ze Źródła wiecznej, nieskończonej Miłości Boga i z pewnością pomagałaby mu spełnić niejeden dobry czyn i szybciej pospłacać swoje stare długi.
Chrystus wzniósł swe białe, fluidarne dłonie nad falami wzburzonego morza i łagodnem spojrzeniem i słowem uciszył gwałtowną morską burzę. On uciszy burze w naszym duchu, On pomoże uciszyć burze na całym świecie. Wznieście i wy ramiona w górę, proście, by najczystsze siły z przestworzy spłynęły na was i okąpały waszą duszę. Gdy już uczujecie się trochę posilonymi, wyciągnijcie ramiona przed siebie i posyłajcie w myślach innym pozdrowienia duchowe, życząc im, by się uciszały tak bolesne nieraz burze w ich duchu. Pomagajcie słabszym od siebie, by nie zatonęli w rozhukanych falach morza życia.
Niechaj Prawda i Miłość zwycięża, a Zło niech znika!