Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/223

Ta strona została przepisana.

zresztą był jeszcze daleko, a innej ścieżki od domu na szerszą drogę nie było, jak tylko przez ten tor. Śpieszyłam się, by nie denerwować maszynisty, gdyby się pociąg więcej zbliżył. Ledwo przeszłam tor, usunęły się kamienie, na których stałam, tworząc świeży nasyp toru, a ja błyskawicznie zesunęłam się w dół. Szarpnięcie w tył — i znalazłam się na dole pod torem.
Zebrawszy się na siłach, powróciłam po chwili do mieszkania; nogi pode mną drżały. Nie wiedziałam, że to właśnie upłynęło owych zapowiedzianych 5 miesięcy od tego wypadku z tamtą kobietą.
Dostałam krwotoku. Byłam słaba przeszło 3 tygodnie, ale pomimo to ludzie, jak przedtem, przychodzili nadal do mnie i udzielałam im rad, leżąc w łóżku.
Krwotok i cierpienia z tem związane były wywołane przez Karmę jako kara za to, że przepuściłam przez swoje usta narzuconą mi zresztą skądinąd radę, by ta kobieta kąpała się w macierzance.
Trzy tygodnie słabości cielesnej, która przykuwała mnie do łóżka, pozbawiając mię wolności ruchu, a przedewszystkiem możności chodzenia w pola, gdzie tak lubiłam się modlić — to była właśnie moja Karma. Wychodzić mogłam wówczas w pola tylko duchem, po odłączeniu się od ciała; lecz zawsze trzeba mi było śpieszyć do niego po upływie najwyżej kwadransa, gdyż przychodziły wówczas na mnie dreszcze mimo, iż uprzednio ciało starannie przykryłam. Lecz przeszłam to zupełnie cicho, cierpliwie.
Przez ten czas jeszcze dwie kobiety zgłosiły się do mnie z podobną prośbą jak ta, która spowodowała u mnie ten krwotok. Usilnie prosiły o radę. Jedna obiecywała, że sprzeda krowę, jedyną żywicielkę jej i dzieci, a pieniądze odda mi w całości, byłem jej tylko udzieliła rady i pomocy. Druga przyszła już z gotówką za sprzedaną świnię i odchodząc, zostawiła pieniądze na stole ze słowami:
— Mam nadzieję, że pani się jeszcze namyśli! Przyjdę jutro lub pojutrze.
Gdy spostrzegłam, co robi, zawołałam:
— Zabierzcie natychmiast ze sobą swoje pieniądze!
— No, no — rzekła kobieta — niech się pani zbytnio nie krępuje! Pani teraz chora, to pieniądze się napewno przydadzą.
Nie mogłam jej zatrzymać i zmusić do odebrania pieniędzy. Zawołałam szybko dziewczynę i powiedziałam jej:
— Przyjrzyj się tej kobiecie, która właśnie idzie tam, obok domu. Pamiętaj, gdyby tu przyszła — a chce przyjść jutro lub pojutrze — to nie wpuść jej nawet do domu i oddaj jej w całości te pieniądze.
Tamta kobieta, która chciała poświęcić krowę dla uzyskania podobnej rady, nie męczyła mnie tyle; gdy jej stanowczo odmówiłam, rzekła tylko ze smutkiem:
— No trudno, skoro mi pani nie chce pomóc, to ja pani nie zmuszę.
Ale ta druga kobieta, otrzymawszy z ręki dziewczyny pieniądze, krzyknęła podobno dość głośno: