Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/229

Ta strona została przepisana.


Prześladowania ze strony miejscowego księdza.

Po powrocie zastałam dzieci w gorączce, co zresztą często się zdarzało, kiedy bodaj na jeden dzień oddaliłam się z domu, a nie mogłam ich zabrać ze sobą. Zaraz skupili się koło nich „tamci“, którzy tylko czyhali, by mi czemś dokuczyć — i pomimo opieki wyższych duchów potrafili tak podziałać na służącą, że niby bez żadnej złej myśli kupiła kiełbasy i uraczyła nią także i dzieci. Te nieprzyzwyczajone do takiej strawy już nawet tego dnia lub następnego dostawały gorączki. A jeżeli już służąca oparła się temu pokuszeniu, to zastawałam je z porządnemi guzami na głowie lub t. p. Tak to kiedykolwiek wyjechałam z domu bodaj na krótki czas, zawsze podczas mej nieobecności przygotowali mi jakąś niemiłą niespodziankę.
Starali mi się szkodzić na każdym kroku. Nietylko wysyłali do mnie ludzi, przez których usiłowali skusić mnie do złego, ale także pomagali innym, żyjącym na ziemi, walczyć przeciwko mnie, a właściwie przeciwko memu zadaniu.
Często ksiądz zwracał uwagę ludziom, by stronili ode mnie, by unikali mnie, jak zarazy, gdyż mam łączność z djabłem, jestem w jego mocy, więc muszę go słuchać i słucham go chętnie, chcąc także innych wciągnąć na dno piekła. Pewnego razu pouczał dzieci w szkole, że jeśliby ktoś nawet zabił takiego człowieka, mającego spółkę z djabłem, nie ma grzechu. Te nauki nie pozostały bez wpływu na niektórych parafjan, podobnie jak wiele innych jego argumentów i poglądów na tę sprawę.
Śmielsi z nich upierali się wprawdzie, że źle nie robię i że u mnie niema żadnego djabła — niektórzy jednak uwierzyli mu i zaczęli się domagać, by poszedł do mnie wypędzić tego djabła święconą wodą. Pod pewną presją ludzi ksiądz wybrał się do mnie.
Dobry mój duch opiekuńczy stawiał po największej części ścianę, żebym nawet nie widziała zacnego duszpasterza, ani nie słyszała jego wywodów. Toteż dopiero na krótki czas przed jego zjawieniem się u mnie ujrzałam, z jaką misją idzie. Wiedziały już o tem różne kumoszki, że przyjdzie, wiedzieli też i inni, którzy w mej pracy bynajmniej nie dostrzegali sprawek szatańskich; wiedziało o tem również sporo dzieci — tylko mnie wcale o tem nie mówił opiekun, że za niespełna pół godziny ksiądz się zjawi. Zasłonił mi widok jego i tych wszystkich ludzi, skierowanych w tej chwili do mnie myślami