Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/236

Ta strona została przepisana.

Za trzy dni spojrzałam na Opiekuna, nie będąc odłączoną od ciała.
Opiekun wytłumaczył mi wtedy, dlaczego to w ów pamiętny dzień mąż powiedział mi, że byłby zadowolony, gdyby miał wielki nóż i mógł mię nim przybić do ściany. Było to pod wpływem mszy, w której błąkała się myśl księdza, bym odeszła z tego świata. A dołączyła się też do tego i Karma, boć ja go kiedyś przebiłam nożem. Gdyby wówczas niska siła zdołała była ująć rękę męża i przebić nożem moje serce, utrwaliłoby to księdza w jego ciemnej wierze i byłby przekonany, że Pan Bóg tak zrządził na prośby jego, a zapewne i innych, iż mąż mnie zabił.
Również i chmury, które widziałam poprzednio, a w nich ogniste języki, pozostawały w związku z ową mszą; były to myśli, płynące na intencję mej zguby.
W pierwszej chwili, gdy ukazał mi się baranek, dostrzegłam też jeszcze była na króciuchną chwilę koronę cierniową pod jego lewą przednią nóżką. O tej powiedział mi opiekun, że oznacza symbol niewinnego cierpienia; było ono w tym wypadku już niewinne, bo za moją wiarę nienawidzono mnie i snuto przeciwko mnie przewrotne myśli.
Niskie moce myślały, że znajdą punkt zaczepny w przyczynie, która wywołała małżeństwo moje z mężem, to jest w fakcie, iż przebiłam go ongiś sztyletem i że użyć potrafią w danej chwili chmurnych myśli, wysyłanych na intencję mojej zguby, by zadać cios śmiertelny memu ciału. Chciały tem samem przeciąć moją pracę, przekreślając tak cały plan, stworzony przez dobre duchy. Te przeszkodziły temu jednak. Wróciwszy do pokoju, w którym zostawiłam męża przy jedzeniu, zastałam jedzenie nietknięte, a męża mocno chrapiącego z głową opartą na stole. Ten twardy sen wywołały dobre duchy, aby go opuściły złe myśli i żeby, zasnąwszy, nie przeszkadzał mi w tem, co miałam przeżyć w odłączeniu.

Koniec tomu pierwszego.