Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/242

Ta strona została przepisana.




Franciszek z Assyżu.
(Przedruk z „Odrodzenia" 1926 — październik.)

Jak wiele duchów ludzkich zradza się w ciągłym kołowrocie wcieleń na ziemi, póki nie wyrównają swoich grzechów, tak i Franciszek, zwany świętym, żył nie jeden raz na ziemi.
Żył już tu przedtem, nim Syn Boga Żywego na nią wstąpił; żył także i w owym czasie, kiedy Chrystus był sądzony za swoje dobre czyny, za swoją miłość ku Bogu i upadłym w grzech ludziom. Franciszek był pomiędzy tymi, którzy Go mieli sądzić. Był on wówczas Piłatem. Już wtenczas było mu nieprzyjemnie sądzić Jezusa, bronił się, ale nie zwyciężył w walce ze złem, w walce z niesprawiedliwością. Chciał z niej wyjść kryty, usprawiedliwiony wobec ziemskich nieprzyjaciół, myśląc przytem więcej o sobie i o swojej sławie, niż o niewinnym Chrystusie. A że był niewinnym, o tem rozlegał się głos nietylko na ziemi, lecz i w zaświecie. Piłat, już wówczas człowiek trochę uczuciowy, nie mógł obojętnie patrzeć na znęcanie się nad Nim i na Jego rany. Jednak mimo pewności, że to duch niewinny i nadziemski, wydał Go na śmierć.
Poważna i smutna była to chwila. Wiemy, że nie chodziło tu tak bardzo o śmierć ciała, ale o to, że rozwydrzony tłum nie chciał światła, oświetlającego ich czarne czyny i ich duchy. To światło Prawdy paliło ich. Według słów Chrystusa było potrzeba zacząć na ziemi inne życie, by się móc podnieść z wielkiego upadku ducha i zbliżyć do Boga.
Chrystus dobrowolnie znosił wszelkie katusze ciała. Mógł znieczulić ciało swoje na owe cierpienia, ale On chciał wszystko odczuć, by ranami, zadawanemi w gniewie, móc palić w swej aurze złość ludzi i by im i przyszłym pokoleniom przypomnieć upadek duchowy na ziemi. Boleść ducha była większą od boleści ciała.
Piłat umył ręce na znak, że nie jest winien Jego śmierci. Zajadał smaczne potrawy i pił wino, bo był znużony długim sądem nad Chrystusem i wielkiemi przygotowaniami do Jego śmierci. Rozwydrzony tłum wymyślał coraz to nowe oskarżenia i coraz to nowe katusze i tortury, chcąc się jak najdłużej pastwić nad Niewinnym. Piłat nie miał nawet czasu posilić się cieleśnie, gdyż lud szturmował i przychodził z coraz to nowszemi i ohydniejszemi oskarżeniami. Widział Piłat, jak brną we fałszywych zeznaniach, próbował stanąć w obronie Jezusa, ale groźba utraty zajmowanego stanowiska i kary za zdradę przeważyły szalę i Piłat wydał Jezusa na dalszą pastwę ludu.
Wszystko to przewidział Chrystus już przed zrodzeniem i zstąpieniem na ziemię. Widział ogromną złość ludzką, ale wiedział także, że Jego słów i czynów nikt nie będzie w stanie rzucić w niepamięć!