Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/244

Ta strona została przepisana.

zamiast go kopnąć, odepchnąć od siebie, jak to zwykle inni czynili! Chryste, jakiś Ty dziwny, święty!
Przy słowach „święty“, zadrżał cały i po kilku stuleciach spłynęły jego łzy jak jasny strumień poprzez głąb jego ducha. Piłat płakał w zaświecie nad niewinnem cierpieniem Chrystusa i czuł, że Go kocha. Odtąd modlił się do Niego, prosząc w myślach, by Go jeszcze mógł zobaczyć, a jeżeli Go spotka na krzyżu — że wyrwie gwoździe z krzyża, i przebije niemi swoje ciało, a nie wyjmie ich, póki ich sam Chrystus nie dotknie, by znikły.
Piłat tam jednak krzyża nie spotykał i poprostu tęsknił za nim. Nie przypominał sobie też wszystkiego, co to Chrystus na ziemi czynił, za co Go zasądzono i co oznaczały wszystkie Jego słowa, a przynajmniej te, które Piłat słyszał na własne uszy. Jego wielka pycha nie pozwalała mu na poznanie skromności, a w niej wielkości Boskiego Ducha. Kochał Jezusa, ale powracał jeszcze do dawnego trybu życia, jak w świecie myślowym, tak i pomiędzy możnymi na ziemi! Duch jego plątał się w różnych gościnach, wciągając woń pokarmów i rozkoszując się nią. Duch jego gonił też na polowania za różnemi zwierzętami wraz z innymi, lubiącymi tę rozrywkę. W nocy zaś bywał najczęściej pomiędzy swemi ukrzyżowanemi ofiarami; tam się modlił dla odpędzenia tych wizyj. Żył niejako dwojakiem życiem: pomiędzy żyjącymi na ziemi i pomiędzy duchami ukrzyżowanych, bawiących w zaświecie. Uczuł się znużonym i sprzykrzyło mu się to nierzeczywiste życie, jak je nazwał, w zaświecie. Zapragnął znów żyć na świecie jako człowiek. Widząc, że życzenie jego się nie spełnia, a wiedząc, że się już wielu ponownie zrodziło w ciągu tego czasu, kiedy on jest w zaświecie, badał tego przyczyny. Wewnętrzny głos odpowiadał mu, że o ile chciałby żyć na ziemi tylko dla zabawy, to zrodzenie jego na ziemi nie ma celu. Przychodził mu na myśl obraz Chrystusa i Jego niewinne cierpienia, a to wstrząsało jego duchem. Zapytywał sam siebie, o jakiem to mówił Chrystus Królestwie, które nie jest z tego świata i gdzie się ono znajduje! I znów nowy blask padł na jego ducha, rozszerzając w jego myślach poznanie prawd wiekuistych. Poznał, że wszelka sława tego ziemskiego życia jest marnością, że wszystek dobrobyt, wszystkie bogactwa nie mogą się równać Królestwu Bożemu, dla którego Chrystus gardził dobrami doczesnemi.
Piłat chciał poznać owo Królestwo, lecz któż go tam miał zaprowadzić? Na to pytanie znów mu odpowiedział głos wewnętrzny i powtarzał: wiara, miłość i nieprzywiązywanie się do dóbr doczesnych Tak, tak, Chrystus uczył, że trzeba być ubogim, nic nie posiadać oprócz łaski Bożej, kochać bliźnich i nie zabijać.
Piłat powtarzał sam do siebie: „Już nie będę zabijał, nie, nie chciałbym już też nikogo sądzić, tylko chcę Ciebie, Chryste, słuchać, chociaż Cię nie widzę. Pewnie jesteś u Boga, który wszystko może, pewnie jesteś w Jego Królestwie, którego i Ty jesteś Panem. Może Cię tam ujrzę, jeżeli się stanę lepszym. Będę wiernym Tobie, Bogu i wszystkim, którzy Ci byli miłymi. Pewnie tam są z Tobą, albo ich może spotkam na ziemi, jeżeli mi pozwolisz się zrodzić.“
Coraz bardziej tęsknił za ziemią, za zrodzeniem. I zrodził się — jako syn bogatego kupca, z którym go łączyły węzły sympatji w innem wcieleniu, kiedy to obaj marzyli o królestwie ziemskiem. Nie walczyli wówczas mieczem o panowanie, ale przy pomocy swych zwolenników mieli zostać obaj królami