Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/27

Ta strona została przepisana.

swej magicznej siły, do której pragną chwycić lekką muszkę i wyssać z niej soki żywotne. A biada tej muszce, która zaplącze się w ich pajęczynę i w bezmyślnem szamotaniu lub strachu jeszcze bardziej się w nią zamota. Wtedy już niebezpieczny myśliwy-pająk wychodzi z ukrycia, idzie sobie swobodnie po swej pajęczynie i oplątuje do reszty nieszczęsną muszkę, by, gdy ona się tego najmniej spodziewa, odebrać jej życie. Niebezpieczne dla nich są te muszki pełne energji, te duchy mocnej wiary, pamiętające o Jezusie, które skrzydłami swemi uderzają o pajęczynę, a chociaż chwilowo pajęczyna próbuje je ujarzmić, one ożywczym ruchem odrywają się od niej, rozdzierając wszerz i wzdłuż piekielne sieci i z głośnem brzęczeniem odlatują z sideł piekła, wzniecając popłoch między pająkami. Oj, boją się też, boją pająki ich brzęczenia, najsilniejszy pająk chowa się przed niemi w ciemnej kryjówce.
Jeśli muszka szamotaniem się poczyni szkody w pajęczynie, a jednak wyrwać się z niej nie może, niskie moce nie martwią się owemi szkodami i chętnie naprawiają starganą pajęczynę. Gorzej dla nich, jeśli muszka uwolni się z nastawionych pęt, bo wówczas już i innym może zdradzić niebezpieczeństwo, czatujące na nich. Straszny pająk-myśliwy siedzi w ukryciu i swoją sieć, pajęczynę śledzi ponurym wzrokiem — a kiedy muszka do niej wpadnie, wysunie głowę gotowy do skoku i pojmania jej. Jeżeli muszka się z tych pęt uwolni, pamięta już te groźne oczy, te straszne moce piekła i z większą już ostrożnością omija na przyszłość pajęczynę.
Najniebezpieczniejsze dla piekieł są muszki, które z rozmysłem uderzają o ich sieci, rozrywając je za każdem uderzeniem. Te duchy, świadome złego, świadome niebezpieczeństwa, czyhającego tam na każdego, powodowane pragnieniem pójścia z pomocą bliźnim swoim, uderzeją w zawiasy piekieł, zdradzając ich tajemnice i ostrzegają przed złem. Lecz kto wierzy w Boga, według Jego woli chce żyć, Jego wiernie miłuje, dla tego są za słabe pajęczyny niskich duchów i te nie potrafią go w nie zaplątać na wieki, jakby sobie tego życzyły, chociażby raz po raz uderzał w bramy piekła — byle w Imię Boże...


∗             ∗

I tak co dzień, co godzinę, co minutę przez wieki całe rodzą się małe dzieci — i też codzień, co godzinę i minutę wypełniają się ciałami ludzkiemi mogiły. Przychodzą ludzie, odchodzą, a wszystkie ich czyny, ich myśli odbite są w olbrzymim kalejdoskopie astralnego i mentalnego świata. Wielkie lustro sprawiedliwości chwyta wszystkich na swej kliszy, niczem ziemski aparat fotograficzny, niczem odbicia na ekranie scen z życia.
O każdym noworodku wie Przeznaczenie, chociażby matka wśród ciemnej nocy zawinęła niemowlę i wyniosła na mróz, czy wrzuciła w wodę, lub w inny sposób chciała zgładzić je ze świata, ciesząc się, że jej t. zw. zbrodnia się nie wykryje. Choćby istotnie nie została wykrytą przez stróżów prawa ziemskiego, to każdy ruch tej matki, każdy jej krok, jej myśli własne i nasuwane jej zostaną