Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/31

Ta strona została przepisana.

A nad temi cudami, nad różnemi kataklizmami, wojnami pracuje sprytnie i z premedytacją wielka maszynerja czarnej magji. Niemasz tak dobrych techników, inżynierów na ziemi, jak oni, te istoty bezcielesne, tak ogromnie z materją związane i zasilane oddechem swej własnej, przez siebie wytworzonej złej woli. Nieraz t. zw. nowicjuszowi na ziemi, duchowi ledwo budzącemu się i szukającemu prawdy, podsuwają one swoje myśli, obrazy przez siebie stwarzane. A ten, dostrzegając je, myśli że już niebiosa mu się otworzyły i sam Bóg do niego przemawia. Umieją tak ślicznie i delikatnie napozór rozsnuć te swoje obrazy i myśli, że ten ktoś jest przekonany, iż jeśli już nie przemawia do niego sam Bóg, to napewno Jego anioły, lub święci z nieba.
Nigdy jednak nie mogą na trwałe uczepić się nikogo z ludzi, budzących się duchowo na ziemi, rozglądających się za nowem, lepszem życiem, szukających nowych dróg, — jeśli ten ktoś jest już dostatecznie oczyszczony poprzedniemi zrodzeniami i budząc się, nie ma na dnie ducha bagna zarozumiałości i pychy, mącącej pojęcie o czystem źródle prawdy i miłości. Jeżeli zrozumienie tej wielkiej prawdy: „Stańcie się dziećmi, albowiem ich jest królestwo niebieskie...“ zacznie prześwietlać jego jestestwo, jeżeli z dziecięcą ufnością, wiarą i pokorą myśli on o swoim Ojcu w niebiesiech, o Jego bezgranicznej miłości i sile we wszechświecie, o, to niełatwo potrafią go zająć niskie moce swojemi cudami, ni chwycić go i zamotać w swoje sieci. Coprawda nie zapominają o nim do ostatniej chwili jego życia na ziemi, a nawet i potem jeszcze; mając na swej kliszy świadectwo jego pracy, jego myśli, poprzysięgają mu nadal zemstę, gdyby zechciał ku innym, jako duch, zbliżyć się we śnie, czy na jawie i wskazywać im tę samą drogę, którą on szedł, by wyzwolić się z ułudy życia, z mocy piekieł.
Najlepszą bronią przeciw złej woli i wszelkim sieciom, nastawianym przez niskie duchy, jest czysta jak kryształ wiara w Boga, dziecięca miłość i pokora. Jeżeli w te cnoty jest ktoś wyposażony, to może zejść aż na dno piekła, a choć pozornie będzie miotany tu i tam w tej brudnej otchłani życia, to jednak duch wychodzi z niej cało, bo jak złota ogień nie spali, tak i piekło nie może zniweczyć tych cnót, nie może zniweczyć tego tchnienia życia, danego każdemu przez Boga.
Człowiek... Ciało, w które przyobleczony jest duch na ziemi, to ciało nie znaczy w oceanie życia nawet tyle, co kropla wody. Jest jakby drobnym pyłkiem, małem ziarnkiem piasku na pustyni. Lecz naokoło tego pyłku, tego ziarnka piasku, znajduje się owal ogromny, bryła czystego złota. Dobrze jest, kiedy pyłek maleje a owal złoty zaczyna lśnieć. Źle, jeśli owal złoty maleje i ujarzmiony zostaje w bryle skalistej, porzucony w cieniu, niejako ukryty przed promieniami słońca, w których mógłby zalśnieć pełnym blaskiem. Ludzie niemal wszyscy są ciałami do siebie podobni — tak przynajmniej można osądzić, patrząc okiem ludzkiem. Lecz u jednych jest ciało małem ziarnkiem piasku na pustyni życia — żyją w owalu boskiego „ja“, boskiego swego ciała, na które bezpośrednio świeci ogromne