Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/72

Ta strona została przepisana.

dawne przewinienia nie pozwoliły mu trwać długo w tym stanie świadomości.
Gdy w obecnem życiu spotkał się z Agni, powtórzyła się scena z kwiatami, zaraz bowiem pierwszego dnia, kiedy ją poznał, posłał jej przez posłańca kwiaty z dopiskiem: „Schodziłem całe miasto, byłem u wszystkich ogrodników i przesyłam róże, jakie tylko mogłem jeszcze znaleźć.“ W kwiatach tych było niejako przypomnienie i ożycie dawnej przeszłości.
Obaj nieprzyjaciele z owych czasów, kuzyn i młody Rzymianin, zeszli się w tem życiu, a pracowali nawet w jednem stowarzyszeniu nad rozwiązaniem zagadnień tajemniczych sił w człowieku i przyrodzie, zagadki uzdolnień medjalnych i t. p. Cienie z fali dawnych oskarżeń także przypłynęły — i obaj chociaż nie burzliwie i w nienawiści, to jednak w nieporozumieniu się rozeszli.

∗             ∗

Przez całych dziesięć miesięcy wysuwała się przed duchem Agni w obecnem życiu przeszłość przeżyta i życie Chrystusa na ziemi. Wiele łez spłynęło po jej twarzy przez tych 10 miesięcy. Wchodzili jej w tym okresie w drogę ci, co żyli za czasów Chrystusa i pozostawali z nią w ściślejszej lub dalszej łączności i ci, co Karmą lub sympatją byli z nią przez szereg zrodzeń związani. Patrząc na te wszystkie obrazy przeszłości, tak pełne życia, żyjąc duchem w tej dawnej rzeczywistości, jeszcze raz przeżywała wszystkie wstrząsy z owych czasów. Toteż nie potrafiłaby pisać o tem, co przeżyła ongiś, a zwłaszcza za czasów Chrystusa, bez ogromnego bólu i łez i bez wielkiej ekstazy, w której nie mogłaby skreślić ni wymówić ani słowa, bo duch jej wówczas odlatywałby od ciała. Musiałem uciec się do lekkiego znieczulenia jej, połączonego z połowicznem uśpieniem, bym mógł opowiedzieć przez nią owe sceny. A trzeba było powiedzieć trochę o jej przeszłości, aby współcześni mogli zrozumieć, dlaczego wolno nam przez jej usta odkrywać tajemnice Wiekuistego Życia i woli Boga.
Wszystko z przeszłości odbija się jeszcze echem w obecnem jej życiu na ziemi — i ponownie zmagali się i zmagają słudzy piekieł, by zamknąć jej usta. Chcą, by zgasły jej oczy, aby nie zdradzała, jak nędznem jest życie, sprzeczne z wolą Bożą i jak marnem jest to, co oni stworzyli na ziemi i w zaświecie.
Przędą coraz to nową pajęczynę, by móc w niej spętać jej skrzydła duchowe, o ile w nią wpadnie. Już nieraz w młodszym wieku, po 20-tym roku życia, wpadła w ich pajęczynę, lecz znów wyrwała się z niej, zostawiając im za to tylko porwane strzępy ich sieci. Lecz że już pajęczyny ich dotknęła, znajdowali podatnych sobie ludzi, przez których usiłowali wskazywać na zło, z jakiem się zbratała, by przez ich opowiadania utrudnić jej spełnienie celu jej życia, by uniemożliwić jej zadanie, z jakiem przyszła na świat pełna dobrej woli, pragnąc w łączności z nami podnieść kamień na grobie Prawdy.
Lecz tych, co spojrzeli w dobrotliwe oczy Chrystusa i przepełnieni miłością do Niego złożyli Mu ślub wierności, jest więcej na