Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/17

Ta strona została przepisana.

gdzie w rękach Sprawiedliwości ważą się nasze losy — i podpatrują, jak szpieg, podglądający przez dziurkę od klucza, co się dzieje w zamkniętem dlań mieszkaniu.
Ciało ich na planie fizycznym leży lub siedzi zesztywniałe, oczy postawione w słup kryją swój martwy wyraz pod zamkniętemi powiekami — a duch snuje się — czasem jak cień, skupiający wszystko światło w oczach swego ciała astralnego. Świeci niemi, jak dwiema latarniami, niby lokomotywa pędząca w ciemnościach nocy. Skupia w nich swoje światło wewnętrzne, które dzięki mniejszej lub większej znajomości spraw duchowych rozlewać się zaczęło na niego i naokoło niego. Temi dwiema latarniami oświeca sobie drogę i szuka, patrzy. Pędzony nieraz czyjąś niezłomną wolą — biegnie na oślep do wyznaczonego celu i prawie, że nic nie widząc z tego, co spotka przygodnie na swej drodze, przygniata i miażdży wszystko, co mu w drodze stanie i jest słabsze od niego. Jest podobny do pociągu, miażdżącego swemi kołami wszystko co napotka. Huk i trzask jego pędu wywiera takie wrażenie na wszystkich subtelniejszych od niego istotach, znajdujących się na wyższych planach, jakie na nas wywiera trzęsienie ziemi lub pomruk piorunów, rozgrzmiewających po szczytach gór. Wrażenie to jest tem przykrzejsze, im bardziej bezprawnie wdziera się ktoś w te sfery siłą zimnej woli. On ani nie słyszy przepięknych dźwięków, ani nie widzi subtelnych obrazów twórczości astralnej, napotkanych po drodze. Pędzi, niby kometa, siejąca zniszczenie i pożogę po drodze.
Człowieka takiego odczuwają delikatniejsze duchy, niby zmorę, duszącą ich. Nawet i ludzie sensytywni doznają lęku przy zetknięciu się z taką pędzącą lokomotywą, czy kometą, gdyż będąc w oddaleniu od ciała, odnoszą nagle wrażenie, jakby ich we śnie przysiadła zmora.