Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/29

Ta strona została przepisana.

mu być szkołą, ostrzeżeniem, miała mu rozszerzyć horyzont jego świadomości duchowej. Ciężar, jaki mu pozostawił Chrystus, był już tak niewielki, że mógł go z łatwością ponieść, nie stwarzając już nowej Karmy i szybko uwalniając się i z tych resztek więzów, jakie one stanowiły jeszcze dla jego ducha. Szybko mógł już spłacać tę resztę groszy, odzyskując tem samem wolność i jasną świadomość duchową i powracać do lepszego życia, do szlachetniejszej twórczości z Boga i w Bogu!
Nie z wszystkich wędrowców świata zdjął Chrystus ich ciężary w jednakowym stopniu. Im więcej dobrej woli było w czyim duchu, tem więcej ciężaru zdjął zeń Odkupiciel; im bardziej jednak upierał się ktoś przy swej złej woli, im bardziej zamykał się przed zbawczem światłem Miłości, tem mniej korzystał z ofiary Chrystusa, boć ten nie chciał gwałcić niczyjej wolnej woli i nikogo nie chciał zbawiać przemocą.
Ubezwładnione przez Chrystusa larwy z resztą sączącego się z nich uczucia, które niegdyś brało udział w ich stwarzaniu (kształty larw stworzyła nasza myśl, energję życiową dało im nasze uczucie, jakie w danym momencie przelaliśmy w ten twór) wysychają coraz bardziej w miarę, jak spłacamy ostatnie grosze dawnych długów. Gdy wreszcie dojdą do takiej formy, jak szeleszczący, zeschły liść, a twórca ich nie stwarza już nowych ponurych istot i dawnych nie ożywia na nowo, to w ostatniej jego wędrówce życia, przy oddaniu ostatniego pieniążka temu światu rozpłyną się one i jak dusza ryby nad wodę, tak one przyciągane są do swego stworzyciela i wchłaniane zostają przez niego. Wchłanianie takie jest połączone z mniejszym lub większym wstrząsem duchowym, chociażby przy bolesnem odłączeniu się ducha od ciała i uwalnianiu się od niego w chwili tak zw. śmierci. Przy wchłanianiu ostatecznych resztek swego dawnego