Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/36

Ta strona została przepisana.

żyć, by się corychlej wyzwolić z oków materji i odzyskać utraconą wolność ducha. Zostawił nam Swoje żywe Słowo jako chleb żywota na dalszą wędrówkę życiową.
Niestety, zbyt mało korzystamy z tego chleba, zbyt mało nim ożywiamy nasze duchy, dlatego ma do nas prawo piekło, stworzone z naszych myśli i czynów.
Od czasu ofiary Chrystusowej mieliśmy już nie grzeszyć i przez szlachetne życie oczyszczać swą szatę duchową, nie zaciągając nowych ciężkich długów względem innych i względem siebie samych. Mieliśmy też inaczej rozumieć Jezusa, niż Go do tej pory rozumiemy! Więcej myśleć o Nim i o Jego posłannictwie, a łatwiej oddzielilibyśmy ziarno od plew w tem, co uważane jest za puściznę po Nim. Niestety jesteśmy karmieni w większej mierze plewami, niż dobrem ziarnem. Albo sami bierzemy je do ust pełnemi garściami, albo pozwalamy się niemi nasycać. Czyż mogą nam smakować ziarenka, jeśli są zmieszane z plewami?...
„I nie wódź nas na pokuszenie“... Bóg, ten najlepszy Ojciec, który ustawicznie wota nas do Siebie swojem łagodnem tchnieniem, który miłościwie wzywa nas do opamiętania, On, który zesłał nam Syna Swego, by zdjął z nas piekło cierpień i położył tamę piekłu pokus — On miałby nas wodzić na pokuszenie?!...
To nasze własne, przez nas stworzone zło nas kusi, nasza zła wola i wola tych, którzy jeszcze niżej od nas upadli!
„Nie karz nas, Panie!“ — wołają inni. To nie On nas karze, to nasza własna przeszłość, to bicz przez nas samych na siebie upleciony! On właśnie przyszedł nas od tych kar wyzwolić, On bicze te wszystkie z nas zdjął niemal w całości i skierował na Swoje święte, niewinne ramiona! To nie On nas smaga, przeciwnie, myśmy Jego smagali jaden naszej złości i na krzyż naszych win przy-