Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/46

Ta strona została przepisana.

    nandy Voisin, która w dalszym ciągu znajduje się w ekstazie. Słyszę najwyraźniej, jak mówi dwukrotnie „Oui“ (tak). Potem, jakby otrzymała jakąś odpowiedź, uspokaja się i za chwilę znajduje się już w stanie normalnym. Po paru chwilach dzieci wstają. W tłumie tymczasem ludzie zaczynają głośno opowiadać o minionym cudzie. W pewnej chwili słychać jakiś przeraźliwy okrzyk — to ktoś wśród łez opowiada, że został wyleczony. Tłum ciśnie się do niego, tu i ówdzie ludzie padają na kolana. Słychać krzyki duszonych w tłumie ludzi, wszyscy chcą być jak najbliżej groty i dzieci.
    Po pewnym czasie udajemy się do specjalnego budynku, gdzie zebrane jest jury, które będzie prowadzić śledztwo. Kie-rownikiem jury jest prezes trybunału z Dinant, a wśród członków znajduje się stu lekarzy.
    Pierwsza odpowiada wśród łez dziewczynka Andree Degeimbree. Oświadcza, że Matka Boska powiedziała jej:
    „Jestem Matką Boga i Królową Niebios. Módlcie się zawsze.“ Następnie Gilberta Voisin stwierdza również, że widziała Matkę Boską i rozmawiała z Nią. Matka Boska miała powiedzieć, że nawraca grzeszników. Wszystkie dzieci stwierdzają zgodnie, że każdemu powiedziała: „Żegnajcie!“ Znalazłszy się przy małej Gilbercie Degeimbree, zapytuję: „A ty co widziałaś?“ Dziewczyna, plącząc, odpowiada, że nie może zdradzić sekretu, który jej powiedziała Matka Boska, bo to było powiedziane tylko dla niej.
    Rodzice wyprowadzają dzieci, tłum już się rozchodzi, gdy wtem słyszymy jakieś krzyki. Kilkadziesiąt innych osób wi-działo również Matkę Boską.
    Za chwilę docisnęliśmy się do jakiegoś mężczyzny, który opowiada: „Przysięgam na głowę mych dzieci, iż widziałem najwyraźniej — o tam — wskazuje na horyzont — Matkę Boską. Nie mam najmniejszego zamiaru kłamać, nie wierzę ani w Boga, ani w djabła. Przyjechałem do Beauraing odwiedzić moją rodzinę. Byłem w Kongo i trochę podróżowałem po całym świecie. Jestem jedynym niewierzącym z całej rodziny — i to na minie taka rzecz spadła!
    Drugiego mężczyznę jakiś lekarz pyta o szczegóły. Opisuje on w ten sam sposób zjawisko, jak jego poprzednik. „I proszę mi wierzyć — dorzuca — że od czternastu lat nie byłem w kościele...“