Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/68

Ta strona została przepisana.

koło ziemi, jak ryby w morzu, czatując na swoje ofiary. Rzucały się i na ludzi i na duchy, a niewidzialni podżegacze szczuli je i pobudzali do tem większej zaciekłości. Nieszczęsne duchy urządzały sobie dzikie widowiska, przypominające poniekąd walki byków, tylko że na ziemi toreadorzy drażnią te zwierzęta, aby z niemi następnie walczyć, tam zaś niewidzialni toreadorzy szczuli dzikie bestje zaświata na ludzi, siadając im nieraz na grzbiecie, lub wysyłając je za wskazywanemi przez nich ofiarami.
„Weź go! nie puść! on twój! rwij, duś!“ — takie krzyki ze świata astralnego mieszały się z opętańczemi nieraz krzykami „hurra!“ i t. p. na ziemi.
Podobnie jak na ziemi tłumy żądnych senzacji widzów przyglądają się walkom byków, tak tam niezliczone tłumy nieszczęsnych duchów napawały się widokiem tych niesamowitych igrzysk, biorąc w nich zresztą w miarę możności czynny udział.
Na świecie rzadko kto zorjentował się, jakie koszmary go otaczają i zmuszają do przelewu krwi. Najwięcej wiedziały o tem konie; to też lęk okrutny malował się w ich oczach i stawały dęba, kiedy kłute ostrogami przez swoich jeźdźców pędzone były na pole walki. A tam krew ich, zarówno jak krew rannych i zabitych żołnierzy, stanowiła żer dla niewidzialnych hien, które pochłaniały z niej pranę życia; w ciepłocie jej magnetycznej tarzały się duchy z szatańskim śmiechem i wyciem piekielnej, sadystycznej radości i rozkoszy.
Ciała koni i ludzi leżały na polu bitwy. Na te zimne zwłoki fizyczne zapewne chętnie rzuciłyby się także szakale i hieny ziemskie, przyobleczone w ciała fizyczne. I one są niebezpieczne, drapieżne i krwi chciwe, ale w porównaniu z potworami astralnemi są to jeszcze