Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/72

Ta strona została przepisana.

Pomiędzy niemi przesuwają się duchy mniej niebezpieczne, a także i inne, dobre, łagodne, chroniące swoich bliskich na ziemi. Te ostrzegają ich we śnie, a gdzie mogą, to i na jawie, przed wszelakiem złem, które lepiej dostrzegają i widzą, niżeli ludzie na ziemi.
Wiele duchów, nie wiedząc w tym natłoku o ukróceniu złej woli, sądzi iż miejsca brak w przestrzeni i że całe przestworze wypełnione jest duchami.
Nie sięgając wzrokiem poza obręb pierścienia, nie widzą przecudownych promieni światła, które rozlewają się daleko, szeroko w bezkresy wieczności. Nie wiedzą, iż poza obrębem ich ciemności, gdzie tyle tylko światła zabłyśnie, ile go z sobą niosą pomiędzy nie duchy świetlane i ile się go rozlewa z dobrych myśli, jest prawdziwa wiosna w miłosnym rozkwicie radości.
Te duchy często wołają w zaświecie wystraszone, iż koniec świata się zbliża. Czując zaś niesamowity ciężar swoich win, wołają: „Źle jest, źle! Chrystus nas idzie sądzić!“ — lub: „Bóg nas karze!“
To samo daje się słyszeć tu i ówdzie i od ludzi, żyjących na ziemi. Wieści o zbliżającym się końcu świata rozgłaszało i rozgłasza wielu w próżności i niewiedzy duchowej, zaliczając przedewszystkiem siebie do owej garstki zbawionych, którą Bóg zachowa — boć oni znaleźli prawdę, a kto im nie wierzy, jest sługą szatana i przeznaczony jest tem samem przez samego Boga na potępienie wieczne!
A On zachował świat, a nam żywot wieczny...
Nie widzą oni świetlanej przyszłości, jaka oczekuje wszystkie duchy i ludzi, jakkolwiek ci skrępowani są jeszcze różnemi łańcuchami karmicznemi i rozciągnięci na krzyżu własnej swej grzesznej twórczości.