Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/84

Ta strona została przepisana.

rodziny i ojczyzny pracuj, żyj, walcz i umieraj. Gwiazdy, niebo? Nie patrz tam, to strata czasu, tam ci daleko! Dąż do celu, który ci jest bliższy!“
Te mniej więcej słowa widnieją na kliszy Mussoliniego. Jego praca, jego dążenia nie przechodzą bez echa. Widzę też na kliszy, jak wkłada on mundur na swych ziomków i daje im broń do ręki, a równocześnie szepce im do ucha, że mają być gotowi na każde zawołanie do walki. Myśli o wojnie i takby przypłynęły, ale szybciejby się rwały, a ludzie przemęczeni dźwiganiem własnych ciężarów karmicznych nie daliby im tak łatwo posłuchu. Dzięki niemu zaś wytężają słuch gotowi każdej chwili do skoku na nieprzyjaciela, tylko nie wiedzą jeszcze, gdzie, jak i na kogo się rzucić.
Gdyby Mussolini miał wiarę w Boga, mógłby dokonywać cudów ze swoimi podwładnymi. Bo w duchu jego ukryta jest ogromna potęga, z jego wzroku, z jego słów wionie siła poprostu hipnotyczna. Ma jeszcze wielki zasób sił twórczych, niestety niebardzo właściwie ich używa.
Ten atleta ducha nie widzi wyroków z przeszłości i teraźniejszości, jakie Karma zarysowywuje już i dla Włoch. Och, lepiej, by się nie stało to, co niedobre duchy chcą tam uskutecznić...
Dwie klisze z kłębiącemi się na nich chmurami już łączą się jednym rogiem. To klisza z Niemiec przypływa do Włoch. Gdyby się złączyły, ciężejby zawisły nad ziemią, boć obie są ciężkie i płodne w przeszłość...

I nad Ameryką kłębią się chmury, a większe jeszcze napływają. I tamtejszych mieszkańców dorobek zgniatany jest ku ziemi, podobnie, jak i na całym świecie. Ludzie na ziemi odczuwają to jako pogorszenie sytuacji, w istocie jednak rozjaśnia się nad nimi przestrzeń coraz