Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/88

Ta strona została przepisana.

stwo, siła przed prawem!“ To osobnik nasłany przez Ciemne Moce. Zbliża się chwiejnym, niepewnym krokiem i mierzy przestrzeń, dzielącą go od fotelu nowoobranego prezydenta. Wszystko mu jedno, kto będzie tym prezydentem, zamierza podważyć widłami fotel, a jego sprzątnąć ze świata, byle wywołać tumult. Chce przedewszystkiem wykorzystać głośniejsze szmery klisz opadających i ludzi, wchodzących na arenę życia. Idzie ukradkiem, jak złodziej, ale świadom, czego chce, zasilany myślami świata niższego, zdążającego do wywołania zamętu. Na szczęście za krótkie są jego widły magiczne, a nim niedobrzy jego opiekunowie zdołają znaleźć odpowiednie, już dobre duchy przekreślą coś w ich planie.
Sam duch Narutowicza nie żąda zadośćuczynienia, ni też nie żywi cienia nienawiści do swego zabójcy, jak i do tych, którzy go do tego popchnęli. Ma pełną świadomość tego, co się z nim stało i jaką ofiarą stał się na ziemi. A duch Niewiadomskiego dotąd nie wie, co z niego uczyniły poglądy wielu ludzi i męczy się nadal w błędnem kole swoich mylnych myśli. Pewną narkozę w cierpieniach stanowi dlań to, że wierzył w Boga i sądził, iż dobrze czyni. Zabił dla wiary, która według jego prze-konania ma być najlepszą na ziemi.
A pomiędzy tem krąży klisza z wagą. Waży i waży. Ważą się losy ludzkie, ważą się ich myśli.
Widzę tam i kliszę Marszałka, wciśnioną tuż pomiędzy klisze Narutowicza i Niewiadomskiego. Widzę, jak duch Jego ugina się chwilami pod ciężarem przeznaczenia. Pomruki złej woli, usiłujące nieraz wywołać niebezpieczny zamęt i rozlać się strumieniami mętnych wód i krwi w Polsce, przypadło Mu w udziale tłumić z bronią w ręce, boć zło płynęło gęstą falą i nie dbało na słowa