Strona:Agnieszka Pilchowa - Spojrzenie w przyszłość.pdf/90

Ta strona została przepisana.


SŁOWO OD DUCHOWEGO OPIEKUNA AUTORKI.


Bóg z Wami.

Kochani Czytelnicy! Wiem, że chcielibyście jeszcze niejedno wiedzieć. Sądzicie bowiem, że jeżeli Agni już patrzy w losy ludzkie, to mogłaby stopniowo opisać więcej klisz, unoszących się nad całym światem.
Lecz wiedzcie, drodzy, że ona cierpi patrząc na to.
Nawiązawszy n. p. kontakt magnetyczny z chorymi, odczuwa ich ból cielesny, o czem już obszernie pisała w swych pamiętnikach. Lecz ból ten nie jest niebezpieczny dla ducha, chociaż osłabia jej powłokę fizyczną.
Gorsza jest jednak łączność z tą chorobą, z tem złem, które wypływa głównie z ducha.
Jeżeli Agni ma patrzyć dłużej na gęste chmury przeróżnych uczuć, namiętności i walk, kreślących swoje obrazy na kliszach astralnych, udziela się jej to, z czego powstały. A klisze przyziemne są jak morze i patrząc na nie, chcąc wiedzieć, jak i z czego powstały, chcąc trafić w sedno rzeczy, trzeba wejść duchem w to morze.
Najgorzej dla niej, gdy ma wejść w morze polityczne, gdzie wichura myśli miota wysoko falami wód. Podobnie jak dla ciała fizycznego jest niebezpiecznem dłuższe prześwietlanie jego komórek promieniami Roentgena, tak niebezpiecznem jest dłuższe zanurzanie się w to morze dla ducha, idącego śladami Chrystusa. Jest wówczas jakby rozkrzyżowany między dobrem i złem, odczuwając równocześnie złe i dobre klisze. Wyobraźcie sobie, że mielibyście stać aż po pas łub szyję w mętnej wodzie — gorącej, lub lodowato zimnej — czując, jak jakieś robactwo oblepia wasze ciało. Czyż przyjemnieby wam było, choćby się nad brudnem bagniskiem roztaczał najpiękniejszy krajobraz i choćby