bratobójcza, każdy czyn zdradziecki — to owoc ówczesnego wychowania.
Krysztof Opaliński tak je opisuje w jednej ze swych satyr:
„Dopieroż ci zaledwie po różnych przymówkach
I krewnych i przyjaciół, pośle go do szkoły!
Przykazawszy surowie i pedagogowi
I tym, którzy są przy nim, aby długo sypiał,
Aby rózga na ciałku jego nie postała.
Rośnie Jaś jak cielątko, będzie wołek z niego.
Piszą wszyscy: że się Jaś uczy arcy dobrze,
Skacze z szkoły do szkoły, bo ci co go uczą,
Chcą się rodzicom cale w tem akkomodować!
Już przebiegł retorykę i dyjalektykę,
Już i wszystkie nauki. Szumny retor z niego:
Trzech słów nie umie słusznie wyrzeć i napisać!
Toć z nim do filozofji, a potem do domu,
Bo umie in Barbara coś argumentować
Nie w szkole, ale w mieście! Kędy w cudzych domach,
Gdy nie będzie celarent, albo też da raptim
To nastąpi ferio, argument u męża
Potężny, który jego wszstkie insze zbije.
Odprawiwszy tak tedy swój kurs i nauki,
Powraca już do domu człowiekiem uczonym!“
Szkoła Narodowa.
Wyższe szkoły w Poznaniu, niegdyś sławne i pełne wysokich aspiracji, przedstawiają za panowania Stanisława Augusta smutny widok. To też prawdziwem dobrodziejstwem było dla Polski zniesienie zakonu jezuickiego oraz przeprowadzane przez świeżo utworzoną naczelną władzę szkolną, sławną Komisję edukacyjną, reformy wychowania publicznego.
Na gruzach akademji Lubrańskiego i Kolegjum Jezuickiego powstaje w roku 1780 dzieło nowej epoki: sześcioklasowa szkoła wojewódzka, zwana też Szkołą Narodową.
Umieszczono ją wraz z profesorami, wziętymi częściowo z szkoły pojezuickiej, częściowo z akademji Lubrańskiego, w kolegjum pojezuickiem.